Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 13 listopada 2011

34. Część II. (…)”Były jeszcze i rzuty choroby, szpital, terapie sterydami i tycie. Był też okres, podczas rzutów, że zaczął mieć poważne problemy z równowagą i pamięcią.

Chodził tylko  osiedlowymi chodnikami, bo tam go znano i wiedziano że zatacza się chory człowiek a nie menel. Chodząc do sklepu, wywracał się na schodach, potykał na chodniku.  Zapominał, jakie zakupy chciał zrobić, robił listę czasami składającej się tylko z dwóch  produktów. To było męczące i nie do wytrzymania. Nie mógł zaakceptować takiego stanu, postanowił  spróbować z tym walczyć.
Zaczął ćwiczyć pamięć ucząc się języka, najpierw niemieckiego, później angielskiego. Uczył się na kursie obsługi komputera, a potem programów tekstowych i graficznych. Postanowił pisać swoje wspomnienia i napisać opowiadanie.
Stresując niepowodzeniami, i tym że zapomina, systematycznie ćwiczy. Chodzi na rehabilitacje, ćwiczy mięśnie, na siłowni i basenie. W końcu zaczęła ta praca dawać efekty. Pomału zaczął wracać do równowagi. Ćwiczyć musi teraz ciągle. Gdy zrobi sobie kilkumiesięczną przerwę, objawy powracają, gorzej chodzi i zaczyna znowu zapominać. Jednocześnie nie może się męczyć i denerwować. Musi się więc pilnować i uważnie siebie obserwować.

W tym wszystkim ma jednak szczęście. Odnaleźli go lekarze ze szpitala i zaproponowali mu udział w programie. Od kilku lat dostaje kroplówkę z lekiem na SM. I jest pod ciągłą kontrolą lekarską.

Ale wybiegłem już za  daleko w przyszłość. Cofnijmy się jeszcze na chwilę  kilka lat wstecz.
Była więc dalej wyczerpująca praca w Toyocie. Znowu stresujący wyjazd do Niemiec. Marysia i Janusz zdali sobie sprawę że zostając i pracując na wsi już sobie nie poradzą. Dzieci rosną i trzeba je będzie wykształcić. Policzyli wszystkie przyszłe koszty, zgłębili zalety i wady każdego rozwiązania. Postanowili przenieść się do miasta. Zaczęli poważnie rozmawiać z dziećmi o przeprowadzce i przygotowywać je do zmiany otoczenia. Usilnie do przeprowadzki namawiała ich mama Janusza, mieli w niej wielkiego sojusznika i olbrzymie wsparcie. Było wówczas bardzo ciężko. Mieszkanie budowano przez dwa lata i spłata 6 rat była rozłożona na ten  okres. W tym czasie wiele firm deweloperskich oszukiwało swoich klientów, więc ich oczekiwaniom na mieszkanie towarzyszył też i duży stres i niepewność. Jakimś cudem udawało im się, dzięki intratnym wyjazdom zagranicę do pracy,  regularnie te raty płacić i w końcu się przenieśli.”(…) 

3 komentarze:

  1. Czytam blog. Też chora na SM i też po pięćdziesiątce.

    Pozdrawiam

    Marysia

    OdpowiedzUsuń
  2. I następna właścicielka tej samej diagnozy dopisze od siebie "Janusz wprawdzie twierdzi, że mu pamięć szwankuje, ale skrupulatnie (!!!!)pilnuje, żeby o swoim SM pamiętać"
    Pozdrawiam Jeżowa

    OdpowiedzUsuń