Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 7 listopada 2011

30. Właśnie wróciłem z mojej codziennej porcji gimnastyki. Wysiłek i zmęczenie, wydziela z mego organizmu Serotoninę, czyli hormon szczęścia. Dlatego patrzę na świat i moją chorobę łaskawym okiem. ;-D Czuje się poza tym zdrowiej i lżej. Że tak jest, świadczą moje wyniki laboratoryjne.
Wracam po ćwiczeniach do domu, do rodziny. Gotuję obiad, sprzątam, zmywam, czuję się akceptowany i potrzebny. Piszę Bloga, jestem czytany. Mam przyjaciół. Są, a jakże, jak w każdej rodzinie i kłopoty, ale na szczęście, nie problemy. Są o wiele poważniejsze uciążliwości i zawiłości w życiu, które nas na szczęście, jak do tej pory omijają. 
Mam prawo chyba powiedzieć zatem, że mimo mego SM, jestem spełniony i szczęśliwy?  ;-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz