Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 maja 2012


162.  Przeczytawszy kilka postów w moim blogu, odniosłem wrażenie, że się w nich jakby przechwalam, wymądrzam, udowadniam jaki to jestem zaradny i sprytny, jak się mi dobrze powodzi…
Nie odnieśliście takiego wrażenia? No właśnie… ;-D
Na czym to wszystko polega? Nie wydaje mi się, że właśnie taki jestem. Jestem raczej nieśmiały, niepewny i zakompleksiony. Owszem, mam swoje zdanie w różnych sytuacjach, chyba tak jak wszyscy. Jednak w moich postach wyczuć można, ten jakiś drażliwy, uszczypliwy, moralizujący ton.
To toksyczne i przykre… I chyba mam problem… ;-D

Wydaje mi się jednak, że już taki jestem, tak mnie ukształtowało życie, taki mam charakter, nałożyłem taką maskę…
Więc czytając mego Bloga, przymknijcie czasem oko i popatrzcie na mnie z wyrozumiałością i tolerancją…
Bo… ?
Inni są jeszcze gorsi ode mnie… ;-))))))
Buuuuuuu……. ;-D

wtorek, 29 maja 2012


161.  Trochę trudno się pogodzić z tym, że czujemy się z dnia na dzień coraz gorzej, że odkrywamy znowu jakieś nowe niedomagania, że się starzejemy…

To zupełnie inaczej jak gdy byliśmy dziećmi. Gdy dojrzewaliśmy…
Czuliśmy że świat należy do nas, że my najlepiej wszystko wiemy. Nienawidzimy kontroli opiekunów, rodziców. Narzucania nam ich woli. Kierowania naszym losem. Tego moralizowania, troski, opieki…
     
     Często buntujemy się… … … I z tego wyrastamy…

Potem często studia, pierwsza praca i problemy w niej i z jej utrzymaniem. Decyzje, gdzie chcemy pracować, w jakim kraju, z kim żyć i kogo pokochać…
Zakładanie rodziny, przyjście na świat dzieci. Rozterki duszy, co wybrać, jak dzieci wychować, lawirujemy między robieniem kariery, a poświęceniem się rodzinie… 

Pamiętam jaki byłem wtedy pewny siebie. Że podołam każdemu wyzwaniu. Wystarczy tylko że postawię sobie cel i systematycznie ku niemu będę dążyć.
Chyba nawet mi się to udało… ;-D

No, na pewno jakie cele, takie wyniki…  
Jestem szczęśliwy, ale  nie jestem krezusem, finansowym magnatem... ;-D
Jednak potrafię docenić to, że mimo tej mojej „zasranej”, nieuleczalnej choroby. Która mnie dopadła w kwiecie wieku. Żyje mi się lepiej niż wielu, wielu innym ludziom. Że miałem szczęście i potrafiłem postawić na dobre wybory, podejmować korzystne decyzje …
Drzewo – jest.
Synów – dwóch i córka… ;-D
Mieszkanie – jest.

A więc?...

poniedziałek, 28 maja 2012


160.  Ludzie z SM-em, tak mówią lekarze, powinni unikać upału i gorąca.  To ich osłabia… Ja upal lubię, gorącą kąpiel... Ciężko mi z tego zrezygnować, choć teraz, ostatnimi laty, zauważyłem że faktycznie jestem po takim traktowaniu nie co słabszy. Dlatego unikam sauny, opalania, preferuję raczej cień, ale Broń Boże z tym nie przesadzam… ;-D
Jak zrezygnuję z tego co lubię, to cóż mi pozostanie, no cóż…?  ;-))))))
Łóżko? Śmierć? To czeka wszystkich, więc… ;-)))

piątek, 25 maja 2012


159.  Były niedawno w Białymstoku targi biżuterii i minerałów. Wpadliśmy tam zobaczyć co i jak, bo  choć organizowane są po raz kolejny, nigdy na tych targach nie byliśmy.
Nie byłem zaskoczony, bo było tak jak myślałem. Wiele wstęg korali, kamieni szlachetnych, pierścionków. Minerały z całego świata, kryształy, oprawione i surowe. No może nie te z górnej półki, ale były nawet te za kilka tysięcy. Było na co popatrzeć, nawet nie szkoda było oddać na bilety, tych kilkunastu złotych. Były muszle, rękodzieło jubilerskie i rzemieślnicze, kły rekina ;-D. Te kamienie przecięte na pół ze wspaniałym błyszczącym środkiem… Naprawdę warto wpaść i zobaczyć to wszystko.
Ciekawa rzecz, ale najwięcej zakupów robiły i najbardziej się rozpychały starsze babki. Mimowolnie pomyślałem sobie. – Najbardziej narzekają na wysokość emerytury, że brak im na leki, ale na takie kamyki nie szkoda im wydać nawet i kilkuset złotych… No ładne, nie można się oprzeć, ale w portmonetce nie wiele osób miało tyle kasy co one…. ;-D

Było też i stoisko do samodzielnego płukania złota, różnego rodzaju skurzane ubrania, jedzonko. Było też i stoisko z łóżkiem i fotelami relaksacyjno- masującymi. Mieliśmy okazję wypróbowania tego sprzętu… Marysia z fotela była bardzo zadowolona. Ale mnie łóżko skojarzyło się z „Hiobowym łożem”. Tak ostro masowało na łopatkach i po tyłku, że trudne to było mi do zniesienia… Brrr… Podobno jest to bardzo pożyteczne urządzenie dla osób cierpiących na SM. No, pewnie tak, ale ja po takim jednym zabiegu tego łóżka bym nie kupił. Mówią, że wiele osób z SM-em ma takie w domu, lub korzysta z niego u nich, w gabinecie. Chwalą sobie je bardzo i pomaga im w rozruszaniu mięśni i kręgów.
Na wszelki wypadek, jakby ktoś chciał, podaję ich stronę internetową… Bo może obrazki ze strony, pomogą coś podobnego znaleźć i w Waszej okolicy… ;-D
/ www.bimedica.eu /     

środa, 23 maja 2012


158.  Mama mojej kuzynki, nie chciała poczekać by w wolnej od pracy chwili, pomógł jej odnowić mieszkanie mąż krewniaczki i sama w wieku 70 lat zaczęła malować pokoje, wspinać się na drabinę, przesuwać meble…
Tak jak przed remontem była pełna sił i życia, tak teraz jest na środkach przeciw bólowych i ze zniechęcającymi diagnozami. Kręgosłup jest uszkodzony i chodzi o kuli…
Co teraz myślą jej bliscy? Myślę że nie ma co pisać, wiadomo…

W pewnym wieku musimy się badać. Powinniśmy się przygotować, opisać objawy, bóle, momenty w których występują. Nie bać się posądzenia o hipochondrię i pójść do lekarza. Nie przemęczać się, nie przesilać, bo można skończyć tak jak mama mej kuzynki, a nawet gorzej, na wózku…   
Można czuć się dobrze i tylko czasami coś może nam dolegać. A w rezonansie zostanie jednak wykryty - dysk częściowo odwodniony, cechy uszkodzenia pierścienia włóknistego, wypuklinę modelująca worek oponowy i obustronnie przewężający otwory międzykręgowe z możliwością modelacji korzenia nerwowego.
Krąg z cechami uszkodzenia pierścienia włóknistego, osterofity krawędzi, nadłamania płytek granicznych trzonów kręgów, przepuklinę dotrzonowa, ogniska o morfologii naczyniaka, spłycenie lordozy lędźwiowej… (To nie żart, tylko fakt z życia, ta osoba nie skarży się na nic poważnego)

No i zacznijmy teraz tylko przesuwać meble i odnawiać mieszkanie… A może przedtem jednak dobrze się zastanówmy… ;-/

wtorek, 22 maja 2012


157.  Ot taka dygresja… Taka myśl, która mi wpadła do głowy gdy, gdy spojrzałem w ekran telewizora. Chłopak prosi o pomoc, o protezę ręki, gdyż urodził się bez palców dłoni… Dorósł i jakoś sobie radzi, lecz się wstydzi przywitać… Wstydzi się tak, że stało się to jego fobią.
Hmm… Moja ręka też, gdy się zmęczę, zwija się w kułak i strasznie się wówczas czuję gdy muszę się z kimś przywitać. Myślę. - Co ten człowiek sobie o mnie pomyśli? Jak się zachowa, może nie zauważy?
Dziś wysypałem sól na płytkę gdy soliłem zupę. Wiem dlaczego. Tak czasem mam… Ale dziś pozwoliłem sobie siarczyście zakląć… ;-D
K…m…p…s…k…k…k… !!!
;-))))) 

poniedziałek, 21 maja 2012


156.  Pada deszcz, jest szaro, chłodno i smutno. Nie chce się wyjść, bo i po co wychodzić z domu...
Człowiek chory, tylko chciałby się zdrzemnąć i przespać taki czas. Raczej ma teraz dołek, i tylko czasem z ciekawości spogląda przez okno, na zieleń, kwiaty i krople deszczu podlewające i zmywające ostatnie oznaki zimy tej wiosny.

Właśnie mam taki nostalgiczny nastrój, siedzę przy laptopie i piszę Bloga. Tylko to jakoś mnie trzyma i pozwala uporać się ze smutnymi myślami. Tak pewnie jest z osobami pracującymi i zdrowymi.
Myślą, by przeczekać, dotrwać do tej chwili, gdy zechce się znowu żyć. Świat się uśmiechnie i pojaśnieje. Słoneczko wyjdzie zza chmur i da radość i siłę, by cieszyć się znów każdą mijającą chwilą… ;-D

czwartek, 17 maja 2012


155.  Byłem na wizycie kontrolnej u kardiologa. Miałem robione echo serca…
Nie wiem jak to się dzieje, ale jest poprawa. Poprawa bez leków!?...
Tak samo u diabetologa…
Może to te ćwiczenia, basen, jazda rowerem i brak stresu? Zdrowa dieta i pisanie Bloga? ;-D
Jakby to nie było, jest mi bardzo przyjemnie z tego powodu. Jeszcze żeby cofnął się SM, moje kalectwo i żebym odmłodniał. 
O! A jeszcze żebym dał radę pracować i zarabiać, to byłby szczyt szczęścia… ;-D

To tak jak w tym przysłowiu… Daj palec, a zechce całą rękę… Bez przesady, cieszę się z tego co jest. Jeszcze nie upadłem na głowę… ;-)))))))  A może…

wtorek, 15 maja 2012


154.  Mówią że co trzeci Polak nie dożyje nowej emerytury… 67 lat to dużo…
Poza tym myślę, że i stres związany z bezrobociem, ewentualnym zwolnieniem z pracy, wysiłkiem w tym wieku, nie wpłynie korzystnie na człowieka.
Pewnie mają racje ci, co dożywszy w zdrowiu emerytury, chcą pracować i nie wyobrażają sobie siebie bez pracy. Ale myślę, że są to najczęściej mężczyźni i to w przeważającej mniejszości, którzy nie umieją sobie zorganizować wolnego czasu. Kobiety żyją dłużej i zazwyczaj sobie świetnie radzą na emeryturze.
Ja też to potrafię i dlatego jestem na rencie… ;-))))))))))

A odnośnie tego co co robią posłowie, - to polityka - czy to wszystko jest warte takiego zachodu? Ile to da oszczędności? Policzył ktoś te kwoty oraz straty psychiczne i emocjonalne ewentualnych emerytów w tym wieku?  - Tak dokładnie z punktu widzenia jednej i drugiej strony? Czy to naprawdę jest właśnie ta „najsłuszniejsza jedyna” racja??? ;-))) 

poniedziałek, 14 maja 2012


153.  Spaliliśmy z czasie tego wyjazdu niecałe 6.5 l. ropy na 100 km.
Staliśmy w korkach, jeździliśmy w miastach, jechaliśmy po górach, czasem błądziliśmy. To i tak dobrze wyszło. Jestem zadowolony…
Ale tak policzmy… Utrzymanie samochodu kosztuje. Mam autko wspaniałe, lecz wiekowe, i drogie w utrzymaniu. Serwis najmniej 2-tys zł. Ubezpieczenie, sporo ponad tysiąc. Garaż, benzyna? W sumie około jakieś 3-4 tysiące… ;-D
Tak szczerze to  samochód jest nam potrzebny czasem do zakupów i wyjazdów za miasto. Pojechać na przykład do znajomych do Warszawy, czy Brna, możemy pociągiem i dojechać pod dom taxówkami… Koszt góra tysiąc, półtora, dwa???
No takie są wydatki ;-D I poza tym, jak często się jeździ w odwiedziny?... ;-D
Przyjmijmy więc że nie mamy samochodu. Mamy ok. 4 tysiące oszczędności z serwisu, paliwa i ubezpieczenia. Następne dwa mamy za dzierżawę garażu (centrum miasta). To jest 6 tysięcy, niech 5 tysięcy złotych…

Więc… Czy tak naprawdę, potrzebny jest nam samochód??? ;-D

piątek, 11 maja 2012


152.  Nasz taras znów zaczyna tonąć w kwiatach. ;-D Wczoraj kupiłem sadzonki i posadziliśmy je do doniczek.
Taras jest z  beżowych płytek, doniczki są różnego rodzaju - wieku i wielkości. Kwiaty stojące i zwisające o żywych kolorach. Jeszcze jakieś dwa tygodnie zanim się przyjmą, osłonią ziemię no  i będzie ślicznie. ;-D
Nie zapomniałem także i o zielnym ogródku w dużej długiej doniczce. Jest tam pietruszka, oregano, bazylia, szczypiorek, majeranek, mięta i wiele jeszcze innych ziłół kupionych na giełdzie.
W zeszłym roku, bardzo mi się udały i rosły cały sezon. Mam nadzieję że i teraz tak będzie. Stoją w zacienionym miejscu i czekają na dodanie ich do potraw. Mmmniammm…
Jestem szczęśliwy… Wydałem trochę kasy, ale jak co roku, dzięki korzystaniu z tarasu przybywa nam na lato nowy pokój… ;-D
Możemy wyjąć na podwórek, wypić kawę, zjeść, przyjąć gości. Jest miło, poza tym taras leży po zachodnio-północnej stronie, na parterze, więc klimat dzięki temu mamy wspaniały. Nie potrzebujemy klimatyzacji… ;-D
Czasem są lata, gdy zaglądają do nas muchy i komary. To są rzadcy goście i myślę że tak też i pozostanie… ;-D
Taki mały zakątek, a daje nam tyle radości. Mieliśmy już i gospodarstwo i działkę za miastem, ale tam trzeba pracować by wszystko pięknie wyglądało. Tutaj, to i ślicznie wygląda i pracy jest niewiele. Za to ile satysfakcji. Chce się żyć!!! ;-D

środa, 9 maja 2012


151.  Wiele, dzieci, młodzieńców i panien w młodości, eksperymentowało ze swoim ciałem, poznając jego zakątki i zachowania towarzyszące stymulacji różnych jego części. Mówię tu o dotykaniu intymnych narządów i masturbacji.
Nie uważam tego za temat tabu, ani za coś złego. Tak to już jest - człowiek jest z natury ciekawy. Pewnie chłopcy częściej niż dziewczęta „bawią się” w takie zachowania.
Pozwalają one rozładować nagromadzone napięcie. To seksualne napięcie, które może nam spędzać sen z powiek. Uważam, że lepiej się go pozbyć w taki właśnie sposób, niż by przeszkadzało ono w życiu osobom bardzo wrażliwym, lub bardzo naładowanym, podminowanym i niespokojnym.
Raz że nie jest kryminogenne, drugi raz że pozwala na rozładowanie negatywnych nastrojów wpływających na społeczne zachowania.
Masturbacja, kojarzy się nam, dzięki zdaniom różnych ludzi przez nas szanowanych,  jako coś negatywnego. Ja się z tym nie zgadzam. Należy wiedzieć, że ludzie różnią się między sobą. Są nadpobudliwi i odwrotnie, powolni i obojętni.
Jedni bez seksu nie wyobrażają sobie życia, innym to jest absolutnie niepotrzebne, są „zimni”. Wiem że są różne stanowiska, potrzeby i zachowania w tym względzie. Ja jednakowoż uważam, że masturbacja raczej nikomu nie szkodzi - ale też i nie ma nic wspólnego z pięknym uczuciem - miłością łączącą dwoje kochających się ludzi. Nie zastępuje uczucia, stosunków i tego co ich łączy. 
Ale gdy ktoś nie potrafi sobie poradzić z silnym nagromadzonym seksualnym napięciem, to niech lepiej korzysta z masturbacji, niż żeby zabawiał się w gwałciciela, pedofila, lub obnażał się w parkach… ;-D 

wtorek, 8 maja 2012


150.  Po naszych majowych wojażach, muszę stwierdzić z satysfakcją, że pisanie Bloga bardzo mi pomaga w konwersacji, elokwencji i prowadzeniu rozmów. Potrafię się wyluzować, nabrać dystansu i wyartykułować to co mam w głowie.
Nie muszę mówić, że choroba wpłynęła także i na tą stronę mojego życia…
Normalnie, to zdarza mi się zapultać, ale człowiek który mnie nie zna i nie wie jak przebiegała moja choroba, tego nie zauważy. Proszę mi wybaczyć, ale mam ochotę w tej chwili zakrzyknąć HURRAAA!!! ;-)))  Ludziska, jest dobrze!!!
Poza tym, jako osoba niepełnosprawna, przez kilka dni zrobiłem ponad dwa tysiące kilometrów za kierownicą samochodu i to czasem w bardzo złych warunkach. Cieszę się z tego, że podróż minęła spokojnie, bez stresu i z dużym zapasem sił. Więc…
Po szczęśliwym dojechaniu i po postawieniu auta w garażu, obleliśmy naszą wycieczkę kieliszkiem, (no, dwoma, ;-D ) wspaniałego wina z Moraw… 

poniedziałek, 7 maja 2012


149.  No i długi weekend mamy za sobą. By się dowiedzieć co robiliśmy i gdzie byliśmy, zapraszam do zakładki – Moje przemyślenia.

A tak na początek, wejdźmy raz jeszcze na temat seksu.
Jak wiadomo, moją filozofią życiową jest to, że człowiek pochodzi od małpy, a zatem zwierzęciem jest… A zatem, jeżeli ten pogląd jest słuszny, przypatrzmy się zachowaniu ogiera i klaczy podczas rui…
Wpuszczony do zagrody z samicą, najpierw ją obwąchuje. Stwierdziwszy że jest w rui, chce w niej pozostawić swoje geny, uważawszy je za najlepsze i najzdrowsze.
Zaczynają się podchody i zaloty.
Samica udając niedostępną ucieka, Czasem wierzga i kopie. Gdy zauważy że jest silniejsza - gryzie. Odpycha ogiera, bo jej nie odpowiada, jest za słaby.
- Jakieś skojarzenia?...

Gdy jednak to ogier, będąc samcem alfa, uważa się za maczo, pana sytuacji i się nie poddaje. To on zagania samicę w róg  zagrody i robi swoje. Jeśli samica mu nie ulega, to zaczyna się denerwować, gryźć, kopać. Uważa, że robiony jest przez samicę w muła, jest olewany, poniżany.
No bo o co tu chodzi? Jest z nią sam, w okolicy żadnego innego samca, jest więc tu i teraz najlepszy. A ona stroi fochy. Głupia jakaś? Jest w rui, więc ma chęć.

Oddaj mi się bo cały jestem napalony, podniecony i o tym tylko w tym stanie mogę myśleć…
- Jakieś skojarzenia?...

Nawet jeśli człowiek ma inteligencję, może hamować swoje reakcje popędy, jest „ucywilizowany” To jakiś procent takiego ogiera w nim tkwi. Może się irytować, dziwić postępowaniu partnerki, dawać nauczkę lub przedstawiać swoje racje w cywilizowany sposób.
Jednak pamiętać należy, że przedłużenie gatunku, należy do ważnych i najniżej leżących w naszej świadomości instynktów. Nie dziwmy się więc, że udany, lub nie udany seks, może wpływać na nasze zachowanie w domu, pracy, rodzinie i gdy jesteśmy sami.
Napięcie seksualne, wpływa na mózg i wydzielanie przez niego różnych hormonów, płynów. Rozładowanie - oznacza uspokojenie się, poczucie bezpieczeństwa, zadowolenie z siebie.
I czy to jest kobieta, mężczyzna, młodzieniec, czy panna, należy o tym pamiętać… ;-D