440. …
Tak… Pamiętam
że po diagnozie nie miałem czasu chorować i użalać się nad sobą, bo czekały na
mnie saksy za granicą. Po wyjściu ze szpitala za dwa miesiące pojechałem do
roboty. Słaby, jeszcze nie w pełni sprawny… W szpitalu salowe mnie karmiły,
ledwo mogłem dojść do kibla. Sparaliżowane miałem trzy kończyny, zez...
Pojechałem, doszedłem do siebie zacząłem spłacać długi, ale w międzyczasie
wpadłem w depresję...
Było ciężko, potem przyszła
depresja, walka z nią i następne rzuty. Ale teraz jestem najszczęśliwszym z
ludzi... Najważniejsze na początku, to przestać litować się nad sobą, ludzie
mają jeszcze straszniejsze choroby od nas, giną w wypadkach, zapominają po co
żyją...
Ja nadal walczę z chorobą,
traktuję ją jak wyzwanie. Nikt nie mówi że życie ma być lekkie łatwe i
przyjemne. Żeby życie takim było jak teraz, trzeba się o to postarać, bardzo
starać...
Ja staram się myśleć że jestem
piękny, młody i sprytny i gdy będę jeździć na wózku, leżeć w łóżku też będę tak
myśleć... No chyba, że dopadnie mnie jeszcze alzheimer i życie dla mnie straci zupełnie
sens... ;-*
Wiecie co? Widzicie tu gościa
sprawnego, wesołego, wypowiadającego się na różne tematy i być może myślicie - co
taki wie na temat SM- u? Być może macie rację, a może nie.
To tak jak z moimi zawrotami
głowy, ja je mam, ale nauczyłem się z tym żyć i ich nie pokazuję byle komu... Minusem
jest, że inni myślą że jest ze mną wszystko OK.
Miałem rzuty, chodziłem jak
piany, zapominałem, aż zrozumiałem, że albo będzie jak do tej pory, albo się
wkurwię i zacznę walczyć. - Kursami językowymi, zawodowymi, obsługą komputera,
pływaniem, siłownią, marzeniami... Jestem pewny że gdybym sobie pofolgował i
nie robił nic, to pewnie by mnie z wami już nie było...
Są galopujące odmiany SM- u,
na to nie ma jeszcze rady… Ale są też przerwy w chorowaniu i jeśli w tym czasie
nie zaczniemy walczyć, to SM- nas pokona.
Jeśli choroba przystopuje tak
jak u mnie, to może widząc moją walkę przestraszy się... ;-D
Jak przystopuje gdy jesteśmy
na wózku, to też nie koniec świata, walczmy!!! Efekt przyjdzie... Nawet jak
będziemy żyć w jako takim stanie o kilka lat dłużej, to i tak będzie to naszą
wygraną... !!!
Ja teraz się boje tylko
jednego, że osiądę na laurach, choroba to zauważy i zaatakuje... Myślałem że
nie dożyję tych lat, bo nie raz ze mną było źle. Teraz jest dobrze bo
"jestem piękny, młody i sprawny" Ale jak by było, gdybym w
odpowiednim momencie nie wziął się w garść?... Nie zaproponowano mi programu i
leku?
Mam prośbę. Nie podcinajmy
skrzydeł młodej osobie po diagnozie, pozwólmy i zmotywujmy ją do lotu... Jest
ciężko, ale z każdym dniem dowiadujemy się czegoś, uczymy i wyciągamy wnioski.
Naprawdę wiele zależy od nas… Rozwiązanie problemów leży w nas, od upływu czasu,
oraz od tego do kogo się zwrócimy o pomoc... Będzie dobrze bo MA BYĆ DOBRZE...;-*
Jak leżałem w szpitalu i
oglądałem zatroskane miny bliskich. Jak wróciłem do domu i usłyszałem - i co
teraz...? - „Dusza mi zagrała i od razu zrobiło mi się lekko, wesoło na duszy”...
;-))) Ha cha ... Jestem nadczłowiek, nie mam problemów, jestem ponad to... Cha
cha... Niestety, nie ma tak.
Z "tym" każdy musi
poradzić sobie sam, ja mam duszę do rozwiązywania problemów i podejmowania
wyzwań, ale gdyby mnie zaczęto dołować i mówić, to już koniec to tak by było...
Bo to i depresja i takie
tam... Ale usłyszałem - dasz radę, to nie koniec świata, co będzie to będzie i
to w momencie gdy miałem kilkadziesiąt tysięcy długu, rozterki co robić i
depresję...
Ktoś w tym momencie musi dać
kopniaka, uświadomić że nie jesteś sam, to i sam pomału zaczynasz mieć
pozytywne myśli...
Acha, dobrze jest wiedzieć co
nie co o psychologii, co może zdziałać pozytywna postawa i wsparcie. Ja wiem,
łatwo jest współczuć, żałować, przytakiwać, umartwiać, narzekać. Przecież to -
"Polski optymizm" ;-D
Co innego kursztać, dawać
kopniaki i mobilizować do roboty. Mówić że jak sam sobie nie pomożesz to nikt
nie pomoże... Zacznij coś, a dalej samo jakoś pójdzie. Pomogę ci ja i inni.
Spróbuj…
Czemu ludzie ze mną lubią
przebywać? Bo słyszą co innego niż mówią sąsiedzi, rodzina... Mówię szczerze,
może do bólu, ale pokazuję też różne warianty pokonywania swych trudności…
Do psa, kota, konika, to
potrafimy wykrzesać słowa pełne miłości, ale do człowieka, to już wyższa szkoła
jazdy nieprawdaż??? Człowiek, bliski człowiek, to coś więcej niż zwierzątko,
potrzebuje jeszcze więcej wsparcia i miłości, zwłaszcza ten który dostał
diagnozę i świat mu się zawalił...
Wiem że jest ciężko, ale po
burzy przychodzi spokój, po nocy dzień. Nigdy nie jest tak samo i zawsze może
być lepiej, tylko trzeba chcieć i umieć do tego dążyć... Nie dołujmy się
nawzajem, pomóżmy... ;-D
Wiem, że przychodzi z czasem
niepełnosprawność, starość, śmierć. Takie jest życie... Mnie też to czeka,
wszystkich i każdy o tym wie... Ale nie należy dziecku w chwili niepowodzenia… Człowiekowi
po diagnozie, mówić że nie dasz rady, jesteś słaby, głupi... Trzeba
mobilizować, wspierać i pokazywać dobre przykłady. Bo się jeszcze załamie albo
i co innego...
Każdy to samo widzi inaczej… Ja
bym powiedział tak…
A może, jeśli rzuty nie są
częste, dobrze się trzymasz, i raczej nie widać w tobie choroby, to może jedź
na wakacje do pracy… Na zachód do szklarni, w polu, na budowę, tam nie tylko
czeka ciężka praca, ale trzeba znać niestety język...
Ja zawsze dobrze się czułem na
wyjazdach...
A może jakaś praca przy
komputerze? Nie chce mi się wierzyć że młodzi ludzie nic nie potrafią, myślą
tylko o chorobie i popadają w depresję... Mnie chorego i niepełnosprawnego
zatrudnili w studiu graficznym... w międzyczasie robiłem kursy które dla mnie
pasowały i mógłbym znaleźć po ich ukończeniu pracę...
A może pralnia, tam nie jest
ciężko, pracowałem kilka lat dorywczo… We wspólnocie mieszkaniowej opiekowałem
się latem zielenią... Dobrze jest czuć się potrzebnym... ;-D
Renta rentą, zasiłek
zasiłkiem, ale ...
Znam człowieka z diagnozą
straszniejszą od SM- u, pracującego przy komputerze - strony internetowe i
takie tam... Żyje choć wie co go czeka, ale żyje mimo swojej ułomności w miarę
normalnie… Na tym polega życie, by z godnością pokonywać swoje ułomności i
pokazać zdrowym że można…