468. SM z czegoś powstał i czymś się żywi.
Muszą być spełnione pewne warunki by się rozwijał. Jeżeli mu to zabierzemy,
spowolni to postęp choroby, albo zupełnie ją wyeliminuje z naszego życia. Nie
będę wnikał co powoduje SM, ale będę snuł domysły co może go powstrzymać.
Otyłość...
Na pewno nie wpływa korzystnie na nasz organizm, ale to chyba nie to, bo większość
zdiagnozowanych otyłymi nie są.
Stres… O tak! Nerwy, długotrwały wysiłek fizyczny,
umysłowy, ciąża, pośpiech. Wielu z SM-em może poświadczyć, że taki stan mógł
wywołać u nich tą chorobę, albo spotęgować jej objawy.
Jedzenie... Sporo z nas jadło nie regularnie, nie zawsze
zdrowo, w pośpiechu i to co było akurat pod ręką. Była kawa alkohol, papierosy,
słodycze i inne uważane za nie zdrowe rzeczy.
Zdobycze cywilizacyjne… Wygodna kanapa, telewizor, auto,
lenistwo... Zamiast się ruszać, korzystać z własnych nóg, pedałów rowera, w
drodze do pracy, czy piłki, nart, fitness, w czasie wolnym to co robimy?
Uważamy że brak nam czasu… A na chorobę z powodu takiego
życia to już będziemy mieli? Zadowoleni będziemy gdy z powodu braku kondycji
będziemy czuć się dzidkami w wieku czterdziestu lat?
Sex... Czy wszyscy znają jego dobrodziejstwa? Jak wpływa
na nasz humor, umysł, psyche? Jego brak - to bardzo ważny czynnik powodujący
złe samopoczucie, stres, dyskomfort psychiczny. Jak łatwo z jego rezygnujemy,
lekceważymy? A jest przecież jednym z głównych składników miłości.
Pośpiech, dążenie do dóbr, zabija w nas miłość. A miłość
i pożądanie, jest najważniejszym składnikiem naszego jestestwa. Dzięki temu
przekazujemy swoje geny przyszłym pokoleniom.
Całe nasze spełnione życie zależy od miłości, pożądania,
seksu. Tak działamy i to leży w naszej naturze. Zachwianie tego wcześniej czy
później doprowadzić może do wielu chorób.
Dlaczego widząc staruszków trzymających się na ulicy i
robiących do siebie słodkie minki nie budzi w nas agresji a wywołuje spokój i
uśmiech? Bo tak działa na nas normalność i natura.
To nie jest „ta” miłość, pożądanie i seks co w młodości,
ale jest. Ta para oto w czas zadbała.
Owszem, człowiek się przyzwyczaja, taką ma naturę. Jeśli
coś nie wychodzi, zachoruje, brak pieniędzy, zgody, partnera, pogody, próbuje
czegoś innego.
Próbuje, i to jest dla mnie normą, brakiem tego jest
rezygnacja.
Rezygnując poddajemy się, a to skutkuje brakiem sił,
chęci, wiary i przychodzi choroba albo starość. Nie, nie starzejemy się dlatego
że tracimy zainteresowanie światem. Tylko tracąc zainteresowanie światem
pozwalamy organizmowi się starzeć…
Samonapędzająca się spirala żalu, samozniszczenia,
powstawania ognisk chorób. Człowiek nieszczęśliwy częściej choruje. Gdy
człowieka coś trzyma przy życiu, nie poddaje się tak łatwo. Ja mam szczęście,
że żona o tym nie daje mi zapomnieć. ;-*