475. Jadę niedługo na Warsztaty Aktywizacji
Zawodowej zorganizowaną przez Fundację FAR. To takie coś dla osób niepełnosprawnych,
chorych. Jak wrócę napiszę jak było. Teraz z tego programu powtarzam kurs
angielskiego, mają mi pomóc w znalezieniu zajęcia, pracy, nauczyć się
rehabilitować… Ano pożyjemy zobaczmy, na razie to więcej gadają niż robią… Ale
niby jeszcze mają czas i z tego skwapliwie korzystają… ;-)))
No to „Narka!” odezwę się za jakiś czas… ;-*
Łączna liczba wyświetleń
czwartek, 21 sierpnia 2014
środa, 20 sierpnia 2014
474. Niepełnosprawni z uszkodzeniami
dotyczącymi narządów ruchu, mają prawo do karty postojowej, do ułatwień w
dojeździe, postoju, dotarciu na miejsce do obiektów nie tylko użyteczności publicznej.
Są pokrzywdzeni przez los i niejednokrotnie drugi raz przez samych ludzi którzy
nie pomyślą zanim coś zrobią, albo podejmą jakąś decyzję. To boli… To z pozoru
błahe zdarzenia, w oczach niepełnosprawnego, nakładając się na siebie kilka
razy z rzędu, wyglądają zupełnie inaczej.
Są traktowane jako złośliwe, choć czasem wcale nie w takiej
intencji było uczynione. Są traktowane jako chęć wyeliminowania niepełnosprawności
ze społeczeństwa, zamknięcia chorych w domach, gettach, obozach.
Kupienie kosztem niepełnosprawnego – sobie - świętego
spokoju. Komfortu nie myślenia o tym, że coś im samym, ich rodzinom, może kiedyś się przydarzyć.
Niepełnosprawni nie prosili o niepełnosprawność, to im zostało dane jak grypa,
stłuczka, niepowodzenie dla zdrowych ludzi. Chcieli żyć inaczej, przeznaczenie
dało im to co dało…
No cóż, pewnie niejednokrotnie każdy z nas wykłócał się o
swoje prawa, przywileje. Jednak czy to coś dało? Satysfakcję, jakąś pomoc?
Bardzo rzadko. Częściej ktoś odchodził, odwracał się, udawał że nie widzi, nie słyszy.
Tak dzieje się opisując życie ogólnie.
Co z takim stanem zrobić?
- Piętnować, zauważać, zwracać uwagę, zawstydzać. To tak
jak z pianym kierowcą, matką przechodzącą z dzieckiem na czerwonym świetle,
kierowcą rozmawiającym przez komórkę, osobą przekraczającą szybkość. Trzeba
reagować, i tępić takie zjawiska, edukować społeczeństwo, i jeśli nie daje to
efektu dotkliwie karać.
Trzeba ludzi zmusić do myślenia na co dzień,
przewidywania i uświadamiania, że z pozoru błahe czynności mogą się stać kiedyś
opłakanymi w skutki dla ich samych. Ludzie myślą dopiero, gdy im to daje
korzyść, przestają, gdy dotyczy to innych.
Najczęściej najsłabszych – starych, chorych,
niepełnosprawnych…
środa, 6 sierpnia 2014
473. Tak, boję się,
ale czasem trzeba wsiąść do samochodu, bo po to on jest... ;-* Mam prawo jazdy 40 lat. Prawie 20 ze stwierdzonym SM i
kilka lat z podejrzeniem. Po diagnozie miałem 2 wypadki stłuczkę. Miałem
stracha, bałem się, ale jeżdżę dalej. Od 10 lat jest OK - zarysowania od bramy
w garażu...
Nie jeżdżę ostrożnie, ale
bardzo ostrożnie, boję się i absolutnie sobie nie ufam. Może dlatego tak długo
nie mam wypadków.
Nie wierzę sobie, a tym bardziej innym uczestnikom ruchu. Jadąc
ostrożnie nie ma strachu, z moim doświadczeniem... Dochodzę często do wniosku że inni "zdrowi" jeżdżą gorzej niż ja z SM.
Mam automat, więc mam lżej.
jedna noga kulejąca, ręka dla której ciężko zmienić biegi. Wzrok słabszy, lekkie
zawroty, ale może być... Tylko ten strach by ktoś w ciebie nie walnął... ;-( Jak tylko mogę to wyjeżdżam lepiej moim
rowerem - trójkołowcem...
Samochód sporo kosztuje,
ubezpieczanie, przegląd, wymiany... Być może sprzedam kiedyś swój noszę się z
tym zamiarem. Sporo bym zaoszczędził, było by trochę kłopotów z dojazdem tu i
tam, szkoda mi czasem pieniędzy na luksus który daje auto... Ale i zrezygnować
z niego ciężko… ;-)
niedziela, 3 sierpnia 2014
472. Nie wiem czy u wszystkich i jak to działa,
ale tak jak ze samospełniającą się przepowiednią ja wmawiam sobie że będzie
dobrze, że upał mi nie szkodzi, a pomaga, że wstając z rana czuć się będę jak
nowo narodzony. Owszem, w upały nie wychodzę w południe, bez czapki i okularów,
bez picia. Sklepy są otwarte od rana do nocy, więc robię zakupy jak mi pasuje.
Często jest klimatyzacja… W urzędach też, zresztą coraz częściej można się
wszędzie umówić na godzinę, albo na odpowiedni dla nas czas. Czasem idzie o coś
kogoś poprosić jak się nie ma siły.
Tak mordęgą jest wybranie się do lekarza, szpitala
podczas upału, bo w poczekalniach nie ma zazwyczaj klimatyzacji, są małe czeka się długo. Tak,
to jest koszmar, gdy taka jest trzeba…
Jednak do tego
wszystkiego dobre jest pozytywne nastawienie, a nie zamartwianie się na zapas - na pewno będzie źle. Często wcale nie jest tak źle, a wręcz odwrotnie…
Myślę że wiele zależy od naszego podejścia, nastawienia,
humoru… Nie zawsze, ale na pewno - częściej niż myślimy…
Subskrybuj:
Posty (Atom)