76. Gdy zachorowałem, przenieśliśmy się do miasta. Na parter, bliżej szpitala, szkół, sklepów i urzędów. To była, tak teraz uważam, jedna z najlepszych decyzji w życiu które podjęliśmy. Sporo to, jak już pisałem, kosztowało nas nerwów i problemów. Ale mamy to na szczęście już za sobą. To był tylko etap w naszym życiu… Tak jak moja Depresja… ;-D
Było minęło i już się nie powtórzy. A sioo… ;-D
Takich decyzji które przyniosą owoce dopiero później, w przyszłości, podejmuje się w życiu sporo. Najgorszy jest ten okres od podjęcia decyzji, do spodziewanych efektów. Czasami trwa to całe lata. Jest to okres męczący i nerwowy. Ale jak już minie i to z pozytywnym skutkiem jesteśmy „cali w skowronkach” i nadzwyczaj usatysfakcjonowani. To można nazwać też szczęściem... ;-D
Jeśli nam się nie uda i poniesiemy porażkę, długo trwa dopóki pogodzimy się ze skutkami naszej decyzji. Tak było gdy położyliśmy trochę pieniędzy w fundusze, po sprzedaży Lesanki. Przyszedł kryzys i gdy się obejrzeliśmy, już sporo kasy ubyło. Ale nie tylko my to przeżywaliśmy. Inni też.
Mogliśmy pojechać na zagraniczne wczasy, ale pojechaliśmy pod gruszę. No i co?.. Też byliśmy szczęśliwi… ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz