Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 grudnia 2011

63. Śmierć jest jedynym w świecie pewnikiem. Każdy kiedyś umrze. Oglądałem ostatnio dosyć dziwny film o umieraniu. Film o umieraniu chorej na raka matki. Otoczona była ludźmi z domowego hospicjum i zaskoczoną, próbującą znaleźć się w  tym wszystkim rodziną.
Pomagali poradzić w tej ostatniej drodze kochanej osobie. Pielęgnując ją i towarzysząc do końca. Na szczęście, znam tylko z opowiadań takie historie. Wiem że nie należą one ani do przyjemnych, ani budujących. Człowieka ze wsząd otaczają różne egzystencjalne myśli, oraz wspomnienia. 
Dotyczy to także i odejścia z tego świata, dzieci, żony.

Nie będę się za bardzo rozpisywał o tym. Bo mimo że nie jest to na szczęście tematem tabu, nie jest to także, często, fizjologicznie proste... Jest to sprawą bardzo indywidualną i czasem intymną.  
Przejdźmy więc na koniec, do tematu  pogrzebu i żałoby. Wiem że towarzyszy temu, w naszej kulturze, żal i smutek, jednak czy żegnając się w takiej chwili z bliskimi pragniemy by się zamknęli w sobie i do końca życia byli pogrążeni w smutku? Na pewno nie…
Jestem zafascynowany żegnaniem się ze zmarłymi i kulturą czarnoskórych mieszkańców Nowego Orleanu. Wszędzie towarzyszy muzyka, tańce, ale też pamięć i pustka jaką zmarły po sobie pozostawił. W takiej atmosferze chcialbym być pożegnany... Tylko myślę sobie, czy duchowni i mocherowe berety ;-D  dojrzeli do takich "extrawagancji" ;-D Co innego pokolenie naszych dzieci. Oni są na szczęście na to otwarci. ;-)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz