Łączna liczba wyświetleń

piątek, 2 grudnia 2011

56.   Niektórzy lekarze nie lubią, gdy zachodzę na wizytę do przychodni i mówię czego chcę, dokładnie mówiąc z czym przyszedłem. Jednak gdy zobaczą mnie w swym gabinecie kolejny raz, zapraszają uśmiechają się i rozluźniają.
Zawsze jest kilka chwil na przywitanie, zdawkową rozmowę, serdeczności. Potem mówię z czym przyszedłem, najkonkretniej jak umiem. Czasem nawet podyskutujemy. Przychodzę wszak do specjalisty, nie muszę się przecież się znać na jego profesji… Jestem przecież pacjentem…  
Na zakończenie nie jest zazwyczaj zdawkowe – „Dowidzenia”, ale jakieś serdeczne słowa, by się miło pożegnać.  
Traktuję kogoś tak, jak sam bym chciał być traktowany. Odwiedzam przecież człowieka w pracy. On też ma prawo mieć gorsze dni, niesympatycznych pacjentów. Dlaczego więc, moja wizyta ma nie poprawić jego humoru?... Przecież w sumie, co mi zależy. ;-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz