Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 1 marca 2012

120. Ciąg dalszy…
Rodzina pracująca na wsi, często jest wielodzietna. Powyżej dwójki dzieci to raczej norma. Dzieci te trzeba wykarmić, wykształcić wydać za mąż/ ożenić.  Kobiety, często zajmują się gospodarstwem, rodziną, domem. W sumie jak zawiązać… Kto tego nie zna, ten nie wie.… ;-D
Rolnik, ogrodnik, aby związać koniec z końcem, podczas ciągłej huśtawki cen zbytu produktów, budowania nowych na przykład obór, kupowania ciągników, maszyn, ziemi czy innych „kwot” jest w pewnym wieku wykończony… Także ten stres by dokładnie wypełnić unijne rubryczki, i tym słońcem, mrozem, deszczem, no i przecież ciężką fizyczną pracą przy „żywinie i na roli” nie wpływa korzystnie na zdrowie rolnika.

Ja nie wyglądam na swoje lata. Bo pracowałem pod dachem, zachorowałem i mieszkam w mieście. Ale reszta rolników, która przeżyła na polu i Czarnobyl, i zawirowania ustrojowe, spiekoty, powodzie. Mająca ogorzałe twarze, od mrozu i od słońca, kłopoty najczęściej z kręgosłupem, już tak ładnie nie wygląda...
  
Spytam teraz, jak ta większość moich kolegów z mego rocznika będzie się czuła, gdy wreszcie pozwoli się im pójść na emeryturę, jak ich zaharowane żony? Czy będzie im się cokolwiek jeszcze chciało oprócz wizyt w kościele, zakupów, plotek z sąsiadami?...
Czy dożyją takich lat jak leżący w alei zasłużonych na Powązkach, czy będą żyć tak jak inni których średnią życia można wyliczyć na wiejskich cmentarzach?
Cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz