Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 19 marca 2012

132.   Do jakich myśli przyzwyczaiło nas społeczeństwo gdy pada hasło: Mam skierowanie do sanatorium… ;-D
A no właśnie…  Kobieta na wózku, mężczyzna o kulach, bez przerwy tylko „Bara, bara” i zabawy na dansingu… Litości!  ;-)))

Jasne że niektórym odbija i postępują według hasła – „głowa siwieje d. szaleje”, Czarne owce są, ale więcej obiektywizmu!... Nie ma ich w śród rzeczywiście chorych. Tak jest też tylko w niektórych sanatoriach. Do tego trzeba mieć sumienie i zdrowie… ;-D
Są single, samotni, rozwodnicy, ale to już inna sprawa, odrębny temat... ;-D

Jak ktoś nie ma kasy i jest naprawdę chory, to nie na rozrywki tam jedzie, tylko się podkurować, poznać ćwiczenia które może zastosować sam w domu. Oderwać się od codzienności. Porozmawiać z ludźmi - jak sobie radzą z zaistniałymi problemami, a nawet tylko poplotkować…

Jasne, „serce nie sługa” Pomyśli się czasem o różnych „seksowych” sprawach… Ale czy my naprawdę mamy siłę fizycznie na coś takiego? Czy naprawdę zostawiając partnera w domu myślimy by go zaraz zdradzić? Nie myśleć o tym że możemy na zawsze go stracić i zostać sami, tylko poddać się seksualnej chuci?

Rozmowa o miłości i seksie gronie znajomych, może wpłynąć tylko pozytywnie na związek w domu. Słuchając innych nie tylko uczymy się niejednokrotnie, pokonywać swoje kłopoty, ale i doceniać to co się ma…
Byłem kilka ładnych razy w sanatorium i naprawdę, na palcach jednej ręki mogę policzyć w tym okresie jakieś erotyczne „zapomnienia” osób przebywających na takich turnusach.
Nie uogólniajmy i nie przesadzajmy. „Fundusz” zaraz przestałby utrzymywać takie placówki, gdyby tak było rzeczywiście… ;-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz