Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 11 kwietnia 2013

          308. Może i mądrze piszę, do rzeczy i fajnie się to czyta, (jak mówią niektórzy). Jednak wcale nie uważam że jestem taki mądry, fajny i miły. Jestem raczej zimnym obserwatorem z dystansem.
Trzeba ze mną tonę soli zjeść by zobaczyć że pod tą skorupą kryje się ktoś kto kryje swoją prawdziwą twarz...
Syn w swoim podsumowaniu mojej postaci, określił naszą rodzinę jako chłodną, Skandynawską. Życzliwą, skorą do poświęceń, ale nie epatującą przesadną „słodkością”. Mamy dystans, do ludzi. Czasem nawet do siebie.
Czy to życie i kopniaki od ludzi miłych i sympatycznych, z pozoru, nas tego nauczyły? Może... ;-*
Raczej racją jest, że nie okazujemy na zewnątrz uczuć, nie mówiąc już o zaufaniu obcym... Inne rodziny bywają bardziej sympatyczne, otwarte… My, a przynajmniej ja, tak nie potrafię. To chyba przekazane mi zostało w genach. No cóż, muszę z tym żyć… ;-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz