Od dziecka byłem raczej nerwowy,
ale nie przeszkadzało mi to w szkole, w pracy czy byciu radnym w mojej gminie. Gdy zachorowałem, przyszła depresja i nerwica.
Zaczęło mnie wszystko irytować i zauważyłem że mam problem.
Kiedy
miałem się wypowiedzieć na przykład na zebraniu wspólnoty, to mówiono do mnie
niech się pan nie denerwuje, choć mi się wydawało. że mówię spokojnie i na
temat... Zauważyłem że sporo ludzi z SM-em ma podobnie.
Przez
kilka lat brałem fluoxetynę i robiłem sobie przerwy, latem na kwartał. Gdy nie
zauważyłem już działania tego środka, doszedłem do wniosku że go już nie
potrzebuję. ;-D Teraz owszem, mam dołki i górki, ale ze złym humorem radzę po
prostu unikając stresujących sytuacji. Wiem to uciążliwe i w mojej
"duszy" wiele się dzieje. Jednak mam nadzieję że na zewnątrz tego nie
widać, a po kilku godzinach samo przechodzi.
Mam
też i wahania w składzie chemicznym mózgu, np. po infekcjach, stresie. Tak,
jestem na to wrażliwy… Jednak to też w miarę szybko przechodzi i nim wybiorę
się do psychiatry jest już "po ptakach" ;-D
Najwięcej
chyba mi dało to, że nauczyłem się
spokoju i unikania stresu. Wielu programów w telewizji nie oglądam, nie chodzę
na zebrania, wystrzegam się pewnych ludzi i sytuacji. To naprawdę działa. ;-D
Wcale nie musze wszystko wiedzieć i być w centrum wydarzeń…
Mam taką chorobę a nie inną,
łatwiej poddaję się pewnym warunkom i wiem że muszę dostosować je do swoich
możliwości.
No co ja zrobię? Będę się
buntować, na siłę przekonywać do swoich racji, namawiać do popierania moich
poglądów? Po co? To się zazwyczaj kończy pogorszeniem zdrowia, nerwami, wrogą
atmosferą…
Jak
wchodzę w nowe środowisko to milczę, obserwuję. Dopiero jak je poznam to się
otwieram. Stworzyłem grono osób które znam i które mnie znają. W którym się
czuję swobodnie, bezpiecznie i nie jestem zaskakiwany jakąś nagłą zmianą. Nauczyłem
się też, przewidywać na zapas sytuacje i posiadać kilka różnych wariantów
postępowania na daną chwilę...
Mam wiele zmian w
płacie czołowym. W części mózgu odpowiedzialnym za uczucia, więc może to
dlatego jestem taki wrażliwy. Czy moje postępowanie jest słuszne? Nie wiem. Czy
dobrze robię? Czy z tabletkami byłbym bardziej
radosny, luźny i nie otępiały?… Nie wiem…
Wydaje mi się że dobrze robię i
chyba jest już mi z tym dobrze… ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz