Nie wiem jednak, czy powinniśmy się odgradzać od innych
chorych i ludzi po wypadkach. Przecież łączy nas niepełnosprawność. A i
prowadzenie takiego lokalu było by prostsze i bardziej ekonomiczne.
Wiadomo, w pierwszej chwili
ludzie z diagnozą takiego towarzystwa nie szukają. Boją się nas, patrząc na naszą
niepełnosprawność wyobrażają siebie i to co ich czeka za chwilę... Tak to już
jest. Internet, jest pierwszym
medium do którego udają się po poradę. Zbieramy informacje i chcemy być raczej w
takiej chwili sami. A potem…
Człowiek dorasta do spotkań w grupie.
Czy to będzie sanatorium, rehabilitacja, czy zrzeszenie. Tam wymienia się doświadczenia, pogłębia
wiedzę na temat choroby, zawiązuje znajomości. Fajnie by było, żeby w takim
przyjazny miejscu, spotykały się nawet całe rodziny. Może towarzyszyły by temu jakieś
spotkania ze znanymi ludźmi?
W takich warunkach można więcej
załatwić i naciskać na odpowiednie władze i instytucje. Nie jesteśmy już
anonimowi, a nasz problem przestaje być tabu. Stajemy się partnerami do rozmów,
tworzymy lobby niepełnosprawnych…
Hmmm, to chyba byłby dobry
pomysł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz