Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

371.

        Jak grube dzieci to zdrowe dzieci…” Uważam że to mit. Może za czasów panującego głodu, kryzysu tak było… Ale teraz gdy jedzenie się marnuje, a firmy żywieniowe wykorzystują naiwność troskliwych rodziców i wciskają im „przesmaczne produkty”… ? Duża” pani tuczy w wózku swoje „duże” dziecko słodyczami, pączkami chipsami. Poi słodkimi napojami, co chwilę podtyka mu pod nos „smaczne kąski”, których resztki zaraz sama pożera… No, sam to widziałem nie raz… Na mieście, w parku, galeriach to częsty widok… A jakie są konsekwencje? Widać na ulicach… Gimnazjalista z brzuszkiem, ze wzrostem dawno przekraczającym wzrost rodziców, chodzący po szkole, mieście, kinie ze słusznym kubkiem słodkiego napoju w jednej ręce i chipsami, jakimś „dogiem”, albo kanapką w drugiej… Dlaczego niezmiernie rzadko widzimy na ulicy szczupłego młodzieńca podjadającego batonik? Bo on nie czuje takiej potrzeby, po prostu go nie ssie głód. A skoro tak, to jakiż głód ssie „dużych chłopców i duże dziewczynki”? Ssie ich głód troskliwości babć, rodziców. Byle by tylko nie wypuszczało z rąk kanapki, soczku, batonika to jest bezpieczne. A czemu nie miał by taki młody człowiek trzymać w ręce hankla, kija od hokeja, nart, czy rakiety tenisowej? Chyba już najwyższy czas wprowadzić nową modę w wychowaniu dzieci… Zamiast telewizora - spacer. Zamiast komputera  trening. Zamiast fotela, nauka języka w grupie, czy basen. A może wyjazd na koncert, wycieczka… Nie trzymajmy dzieci pod kloszem, bo na złość sięgnie po narkotyki tylko dlatego, bo jest cały czas kontrolowane i ma poczucie braku zaufania… Czy nie zachowujemy się tak tylko dlatego bo tak robią sąsiedzi?... Alternatywą ufności do dziecka jest trzymania dzieci na smyczy, stres, zachcianki, wyrzuty sumienia, choroba, nadwaga czy myśli samobójcze… Gdy byłem w podstawówce, w szkole widziałem tylko około 1% dzieci chorych. Były chore od dziecka… A teraz?...  Te 30 % młodych tłuściochów na ulicy to potencjalni chorzy na cukrzycę, serce. Z kłopotami hormonalnymi, chorobami kończyn, kręgosłupa… Tego właśnie chcą dzieciom i wnukom ich rodzice i dziadkowie?... Wątpię. Pomyślmy trochę jakie skutki mogą pociągnąć za sobą nasze niby błahe decyzje…
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz