1% podatku. Wystarczy tylko
zaznaczyć na PIT-cie KRS i na kogo. Niby proste, nic nie kosztuje, ale jeśli w
ciągu pięciu sekund nie powiemy wyraźnie o co nam chodzi, nikt takiej ulotki
nie weźmie.
Chodziłem na swojej ulicy po
urzędach, przychodniach, sklepach, więc wiem. Wszyscy patrzą na twarz, musi być
uśmiechnięta i pewna siebie. Musisz być elokwentny, mówić szybko i
komunikatywnie, wtedy masz szansę zainteresować swoją osobą i ulotką.
Gdy zaczynasz się pultać, wzrok
klienta schodzi na ulotkę, kiwa głową i mówi przepraszam, to mnie nie
interesuje, dziękuję, albo nie mam czasu. Przekonywanie ich najczęściej już nic
nie daje. Straciłeś swoje pięć sekund… Nadmieniam, mowa tu o SM-owcu… ;-D
Wstyd… To poczucie musisz
zostawić w domu…
Chociaż przyciska cię ono do
podłogi, oczy zachodzą mgłą, musisz sobie uzmysłowić, że to biznes… Ty
potrzebujesz i ty musisz walczyć na rynku o to co ci potrzeba.
Nic samo nie przyjdzie, bo nikt
nie wie o twoich potrzebach. Usługa za przysługę. Musisz poprosić dla siebie,
grzecznie, logicznie i szybko o to co ktoś może przekazać komuś innemu.
Ty jesteś w potrzebie, więc to ty
musisz przekonać, że potrzebujesz kasy na leki, rehabilitację, sprzęt, inaczej
pieniądze pójdą na schroniska dla zwierząt, kościół, fundacje, a ty będziesz
musiał obejść się smakiem. Zostaniesz znów sam ze swoimi problemami…
Masz skrupuły, poczucie że coś
zabierasz innym? Że z tym co masz można żyć, bo ludzie mają gorzej…
Jednak ty wiesz, że z powodu
choroby, wydajesz więcej niż macie ty i rodzina razem wzięci… Jesteś uczciwy i
sprzedajesz siebie bez blichtru i wazeliny. A fundacje mają kasę na reklamy,
zatrudnienie psychologów, fachowców od wizerunku… W sumie nie wiesz, ile w tym
prawdy, a ile igrania na ludzkich uczuciach…
I o to w tym wszystkim chodzi. To
jest coś jak polityka, nie zawsze jasna, przejrzysta i uczciwa…
Owszem, jak najbardziej są ludzie
w potrzebie. Czas ich goni, śmierć zagląda w oczy. Musimy im pomóc, jest ich
wielu, bez nas nie dadzą sobie rady…
Ale reszta, skromnie żyjąca w
swoich domach. Mająca czysto, mająca co jeść, telewizor, samochód. To wcale nie
znaczy że świetnie sobie radzą…
To nasi bliscy, rodzina
zaspokajają wszystkie nasze potrzeby na które nas nie stać. Czy to nie jest
pasożytowanie na nich? Oni uczestniczą w naszej chorobie swoim kosztem, choć naprawdę
nie powinni…
Mając skrupuły powinniśmy
uwzględnić w naszym życiu także i ich. Gdyby nie oni, ich poświęcenie, pomoc,
już dawno byśmy ubiegali się o zasiłki i refundacje. Stracilibyśmy domy,
poczucie godności, możliwość leczenia…
Prosząc o 1% podatku od obcych,
prosimy o pomoc także i dla nich.
By mogli się rozwijać, normalnie
żyć, pewnie patrzeć w przyszłość, a nie tylko dokładać do chorego… Wychodząc po
prośbie z domu, musimy uwzględnić także i tą stronę medalu…
No i niestety, musimy w innych wzbudzić litość, by coś od nich dostać. Tak to już jest...
No i niestety, musimy w innych wzbudzić litość, by coś od nich dostać. Tak to już jest...
No, to na razie tyle o moim 1% -
cie… ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz