Bo jeśli
na wszelki wypadek, (bo nam tak doradzono), weźmiemy jakiś środek, (nazwijmy go
"Erzem" w tabletkach) i jest on wytwarzany przez organizm, to co się wówczas
dzieje?
Ano z
czasem, organizm się przyzwyczaja. Czerpie „go” z tabletek i wytwarza go coraz
mniej. Z czasem zapomina go wytwarzać... No, przynajmniej staje się wygodny. Po
co energię tracić, jak karmią za darmo… ;-D Troszkę podobnie jest i z witaminą
D. Po co się wysilać, jak i tak dostanę ją w tabletce. Po co się opalać i jeść
tranik, poco zmuszać organizm do wysiłku? Dajmy mu od razu witaminkę i po
krzyku. Tabletka na jedno, tableteczka na drugie, syropik na trzecie.
Na
gazy, zgagę, sen czy ból oka. To nic, że może to być przyczyną poważnej choroby
i należało by się udać po poradę i badanie do lekarza… Sami bądźmy sobie
lekarzem i łyk, tableteczkę, Szkoda czasu… ;-D
Jednak
musimy wiedzieć, że to do czasu… Musimy uważać ile, jak często i co jaki czas
bierzemy ten "Erzyk"...
Organizm
to nie śmietnik, jest w nim wiele zależności, jeśli przesadzimy z jednym, to
może nas zaskoczyć czymś innym. Jak mamy zgagę przez dwadzieścia lat, zajadamy
ją tabletką, to jest duże prawdopodobieństwo że skończy się to rakiem, a
najlepszym razie uzależnieniem… ;-D
Lekomaniacy…
;-D
Ciekawe
ileż to pieniędzy zostawiają w aptece, zamiast w warzywniaku… ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz