Czy powinienem siedzieć cicho na
tyłku i nieść swój garb do końca. Myśleć że komuś coś zabieram. Nie zawracać
głowy swoim widokiem i problemami ludziom zdrowym? Najlepiej zamknąć się w domu
i czekać na śmierć?…
A jeżeli człowiekowi zdrowemu znienacka
zachoruje poważnie dziecko, albo ojciec dostanie wylewu. To czy też ukrywa się
w domu i walczy z chorobą bliskiej osoby? Czy nie chce aby nieba przychylić
kochanej osobie?…
A jak nawet w jego rodzinie nie
ma chorych. Kupuje domy, samochody, jachty? To czy powinien mieć coś przeciwko,
gdy chory zechce wyjść z domu, po zakupy, spotkać się z sąsiadem? Czy powinien
być zgorszony… gdy poprosi się go o 1% podatku którego i tak i tak zapłacić
musi, a do tej pory, o tym że w taki sposób może komuś pomóc, nie wiedział?…
Tak… Jakoś staram się żyć
normalnie…
Jednak muszę się rehabilitować,
kontaktować z innymi chorymi, rodziną. Rozmawiać, plotkować, narzekać… Każdy ma
taką potrzebę…
Też chcę dobrze czasem zjeść,
obejrzeć telewizję, wyjść do kina i na spacer. A jak mam problemy? Boję się
wyjść gdzieś dalej i przydał by mi się taki kij w postaci roweru trójkołowego?
Czy to coś dla mnie luksusowego, gdy inni zastanawiają się gdzie pojechać na
wczasy, jaki wóz kupić, ile wydać na wesele chrześnicy? Dla mnie znalezienie pieniędzy
na sanatorium, karnet na basen, to dopiero problem…
Owszem, w krajach bogatszych
rozumne państwo finansuje takie sprawy ze swojego budżetu. Chory też płacił
podatki i na wszelki wypadek się ubezpieczał. A gdy taki wypadek nastał,
powinien otrzymać to co mu się należy… Czyż nie?
No tak, ale nie u nas… ;-D
Więc, czy powinienem się
wstydzić, mieć skrupuły, krępować swoich potrzeb, gdy jest wiele osób mogących
mi pomóc?
Nie!!!
Jestem też człowiekiem. Nie
prosiłem o chorobę. Chcę żyć jak inni, których oglądam w telewizji. Nie będę
się wstydził, będę walczył ze stereotypami. Będę walczył tak jak inni, którzy
nie prosili o wypadek, chorobę, nieszczęście, wyciskające wszystkie soki z
człowieka i jego rodziny…
Mam prawo!!! Przez dwadzieścia
lat płaciłem podatki, ubezpieczałem się, płaciłem składki. Tak jak każdy,
myślałem że ot, zapłacę, na wszelki wypadek, bo a nuż…
No i przyszło to a nuż…
Sam gdy byłem zdrowy pomocy nie
odmawiałem. Teraz też nie będę miał skrupułów gdy ktoś zechce mi pomóc. Tak…
Zwłaszcza że to nic nikogo nie kosztuje… ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz