Na „mojej”
ulicy mnie znają. Ale nie odważę się pójść dalej gdy mnie taki stan zaskoczy...
Zobaczyć w oczach strach, obawę, czy pogardę innego człowieka i usłyszeć słowa
które ranią do żywego. Akurat gdy jesteśmy słabi, w chwili ataku i w ujawnieniu
się objawów choroby...
Nikt w
tym momencie na taką reakcję otoczenia nie jest w stanie się przygotować, ani z
nią pogodzić... Uciekać, zaszyć się gdzieś i zapłakać...
To
trzeba przeżyć na własnej skórze, żeby móc o tym mówić. Monika to potrafi, Ona
to wie, Ona to poczuła na własnej skórze...
Umieć
z tym sobie poradzić - to są lata pracy, walki, wyjścia do ludzi i im zaufania w
końcu... To nie jest łatwe... To nie jest tak, jak się wydaje.
„Gruba
skóra” nie działa tak na zawołanie. U mnie zadziałała po wielu latach... ;-/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz