Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 5 listopada 2012

              232.  Myślę że widać na twarzy człowieka, czy patrzy na nas z pogardą, czy troską. Ja się spotkałem i z tym i z tym. Przez jakiś czas miałem takie problemy jak Monika z poprzedniego artykułu.
Na „mojej” ulicy mnie znają. Ale nie odważę się pójść dalej gdy mnie taki stan zaskoczy... Zobaczyć w oczach strach, obawę, czy pogardę innego człowieka i usłyszeć słowa które ranią do żywego. Akurat gdy jesteśmy słabi, w chwili ataku i w ujawnieniu się objawów choroby...
Nikt w tym momencie na taką reakcję otoczenia nie jest w stanie się przygotować, ani z nią pogodzić... Uciekać, zaszyć się gdzieś i zapłakać...
To trzeba przeżyć na własnej skórze, żeby móc o tym mówić. Monika to potrafi, Ona to wie, Ona to poczuła na własnej skórze...
Umieć z tym sobie poradzić - to są lata pracy, walki, wyjścia do ludzi i im zaufania w końcu... To nie jest łatwe... To nie jest tak, jak się wydaje.
„Gruba skóra” nie działa tak na zawołanie. U mnie zadziałała po wielu latach... ;-/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz