Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 20 listopada 2012

           239.   Pani Wojciechowska, wielka celebrytka, lekarz. Proponuje nam, SM- owcom, wyrzucić wszystkie leki do kosza. Bo one tylko szkodzą, nie działają i napędzają tylko kasę firmom farmaceutycznym.  
Należy się tylko rehabilitować, ćwiczyć, jeść suplementy i witaminy. Żyć bez stresu i mieć dobre nastawienie do życia. Tak zrozumiałem jej słowa... Acha jeszcze trzeba w coś wierzyć, najlepiej w Boga…  
Pani Wojciechowska mówi że SM często pozostaje przez lata w uśpieniu, nie postępuje. Mówi „mi” (przez swoje artykuły) że Tysabri którym się leczę to trucizna, powinienem natychmiast zaniechać kuracji tymi pseudo-lekami… Bo ludzie od tego umierają… No cóż…
Chyba ktoś jej słów posłuchał i wstrzymano cały program na kilkanaście miesięcy by to sprawdzić. Obawy się nie potwierdziły i wznowiono program… Na szczęście ;-D
Tylko… Zaraz po okresie wstrzymania kroplówek, dostałem rzutu SM- u…
A jak ją biorę rzutów nie mam i choroba nie postępuje... Już tak chyba z dziesięć lat…
Robiłem sobie wyniki, badałem krew, mocz, na różne sprawdzające moje zdrowie sposoby. Niestety, wszystko jest w jak najlepszym porządku… Znaczy Tysabri mnie nie truje. Mało tego, pomaga… Szanowna Pani Wojciechowska w moim przypadku nie ma racji, myli się i miałbym ją „w głębokim szanowaniu”… Gdybym się w pewnych aspektach z nią nie zgadzał…
Brak stresu, ćwiczenia, suplementy i odpowiednie nastawienie, uzupełniają moją terapię… Pomagają utrzymywać formę…
Tyle tylko że do tego wszystkiego doszedłem sam. Wiele lat od postawienia diagnozy, a artykuły tej Pani wpadły mi do rąk niedawno, całkiem niechcący i wcale (myślę) nie- potrzebnie. ;-D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz