I to zwalenie winy z jednego na
drugiego… Skąd się to niedoinwestowanie bierze?… Czy to zwykła niegospodarność?
Niewiedza? Brak doświadczenia. Głupota i brak wyobraźni? A może wszystko razem…
Płaci się za operację. Pacjent
może być gruby, chudy. Mięć inne choroby wpływające na koszt operacji, mieć
różne komplikacje… A stawka jest jedna!
Takie sytuacje pobudzają szpitale
do malwersacji, oszustw. Bo operacja kosztuje dużo więcej niż wynosi stawka
kontraktowanej usługi.
Przecież w wypadku komplikacji, pobyt
pacjenta w szpitalu się przedłuża, koszty rosną, no i nikt nie chce przecież ich
pokrywać z własnego budżetu...
Szpital by nie popaść w długi
MUSI oszukiwać NFZ. Nie ma innego wyjścia… A może to wyjście gdzieś jest???
Jak ocenić ile kosztuje operacja?
Ile dni musi być pacjent pod kontrolą? Jaki jest stan chorego? W jakich skalach
się mieści? Ile punktów jego choroba posiada?
Kto ma o tym decydować? Urzędnik
w NFZ-cie, ordynator, pielęgniarka oddziałowa, czy lekarz który jest przy łóżku
pacjenta?
Kto? - Czy to samo nie jest
chore? Nie liczy się już tym wszystkim pacjent, tylko kasa, kasa, kasa… ;-D
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz