Wczoraj
miałem dyskusję z przewodniczącą naszej Wspólnoty Mieszkaniowej. Chodzi o to,
że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia… ;-D Mi przeszkadzają kierowcy co
parkują na chodniku tak, że nie można przejechać wózkiem, a sąsiadka mówi że
brak jest miejsc parkingowych. Poszło o jedno drzewo rosnące na chodniku
ogrodzone krawężnikiem które przeszkadza wszystkim gdy ktoś źle zaparkuje. Moje
argumenty były takie, że już kilka lat o tym mówię i nikt nic nie robi… A
można, bo w sąsiednim bloku w miejsce miejsc parkingowych posiano trawnik… Tylko
tam mieszka pan pracujący w Urzędzie Miasta. Moim zdaniem głupia decyzja gdy
brak miejsca, jednak potwierdzająca moje argumenty, że można coś zrobić… Ale
nie o tym chciałem… Chodzi o to, że mimo spokojnej, rzeczowej rozmowy,
podskoczyło u mnie ciśnienie i trochę się zestresowałem. Zauważyłem to później
gdy się położyłem i całe moje ciało było spięte… Zastosowałem wówczas metodę
znaną mi z ćwiczeń Jogi. Przestałem o tym myśleć, skupiłem się na oddechu. Skoncentrowałem
się na myśli o czymś przyjemnym i… Po kilku minutach minęło… Tak, zadziałało,
to dla mnie ważne, bo przy SM– ie nie należy się stresować… Muszę nauczyć się
olewać i zostawiać niektóre sprawy innym, zdrowym i mniej wrażliwym ludziom.
Efekt przyjdzie, tylko może trochę później. A tak poza tematem, to dzięki mnie,
na naszej ulicy położono progi zwalniające i wszyscy jeżdżą teraz o wiele
wolniej i bezpieczniej… ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz