Pogadaliśmy sobie na koniec, opisała zrobione badania i
widać że chciała pocieszyć, bo… no mniejsza z tym. ;-D
Jednak ja, zaraz przejąłem inicjatywę i powiedziałem: Nie
od dziś choruję, byłem przez pewien okres czasu królikiem doświadczalnym, to na
co robiła mi badania, to jest jej prywatna sprawa, nie moja. To ona pisze pracę
na temat SM –u, nie ona więc mnie leczy. Zbiera materiały, wyciąga wnioski i
będzie kiedyś bronić tej pracy przed komisją.
Miło mi było jej pomóc, fajnie się rozmawiało, ale wiem
że mnie nie wyleczy…
Dostałem do ręki wyniki wszystkich badań, receptę na
okulary i bardzo miło się pożegnaliśmy… Myślę że ta wizyta była obopólnie
owocna… ;-D
A teraz wnioski: Przewodnictwo mam upośledzone,
zwolnione. Pole widzenia bardzo zwężone. Reszta może być. Na razie będę
widział, ale chyba umrę ślepy. ;-D Razem z tymi wynikami od audiologa moja
przyszłość nie rysuje się za różowo… ;-D
Jednak mam nadzieję że uniknę upośledzenia pamięci i do
końca będę świadom… ;-*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz