417. Nie mogłem wytrzymać i na jednej ze stron
internetowej o SM –ie napisałem…
(…)"Jedno jabłko codziennie,
odegna chorobę ode mnie"... Czy ktoś chrupie marchewkę? Jada czosnek,
cebulę? A kiszona kapusta i ogórki? No i takie tam towary z warzywniaka jak
banany, śliwki, papryka? Jasne, dla wielu to wysiłek ponad miarę. Prościej
pójść do apteki, sklepu zielarskiego i wziąć to samo tylko w tabletce,
herbatce, saszetce i jak mawiają w reklamie choroby wątroby i zębów,
zatwardzenia, choroby nerwów, włosów, oczu idą precz... Tak, dupa Jasiu... Jak
ktoś jeszcze może, stać, ma ochotę, to niech idzie do warzywniaka, tam znajdzie
lekarstwa na wszystkie dolegliwości, na SM też, jak dobrze poszuka... ;-))) „Goździkowa”
nie zawsze dobrze doradzi, a i chemią u niej śmierdzi... My naprawdę bardzo
rzadko wydajemy pieniądze w aptece, za to szalejemy, jak mówi ekspedientka, w
warzywniaku... ;-D (…)
Już za kilka chwil wznowię moje przemyślania o dietach, suplementach i różnych "elementach" potrzebnych naszym organizmom... ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz