Dostając diagnozę po wyjściu
ze szpitala właściwie przez kilka lat byłem sprawny w 100%. Pracowałem, ciężko,
długo i ja na to mówiłem pracoholizm.
Na jedzenie mało zwracałem
uwagi, bo zapieprzając musiałem jeść, a sami wiecie jak się u Bauera w
Niemczech je... Szybko. ;-)))
Teraz jest już trochę gorzej i
nie pracuję, więc zająłem się gotowaniem. Jak w jeden dzień jest kasza, to w
drugi ziemniaki, lub makaron. Trochę mięsa kupa jarzyn, albo surówka. Kuchnie
węgierskie, hiszpańskie, meksykańskie, marokańskie i takie tam… Są to kuchnie ubogich
ludzi, więc i jedzenie nie jest luksusowe. Jednak dla mnie jest…
Te przyprawy, ta zabawa…
Zwłaszcza że nigdy nie gotuję z przepisu i zaczynając nie wiem co wyjdzie. Coś
podejrzę w TV, gazecie i to mi wystarczy. Już teraz wystarczy... To jest masa
produktów, zboża, owoce jarzyny. Dodając do tego trochę mięsa, rybę, czy frutti
di mare, wychodzą wspaniale potrawy. Ziół mam całą szufladę, nie stosuję
gotowych mieszanek przypraw, wolę je tworzyć sam.
Wiem, mam artystyczną duszę…
Nie mogę już grać malować, to tworzę w kuchni... Gdy było nas w domu dużo i
gotowałem dla wszystkich, jedzenia było w sam raz. Teraz gdy zostało nas już tylko
dwóch, to czasem jest za dużo.
Trochę tego i ciut tego czyni
spory talerz… Teraz zacząłem tak jak kucharze w TV, komponować. Przedtem
każdy sam nakładał na talerz, teraz sam to robię... Z różnym skutkiem, ale, to
ma sprawiać przyjemność. W Stanach i nie tylko, raczej bogaci ludzie gotują w
domu. Dbają o zdrowie, ćwiczą, zatrudniają służbę. Tam raczej nie spotkamy
ludzi otyłych. Ci co nie przywiązują wagi do tego co jedzą i czy tyle jedzenia
potrzebują, przychodząc z pracy do domu … No właśnie… No tak rozpisałem się… A chciałem
tylko powiedzieć, że nieduże, urozmaicone i czynione z pietyzmem posiłki zrobią
to, co wymyślne diety...;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz