Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 lipca 2012


179.  Na wielu forach internetowych, Facebook-u i innych stronach, daje się zauważyć lekką przerwę. Czy to przerwa urlopowa, czy upałowa?… ;-D W każdym bądź razie mało kto pisze na forach, i czyta Blogi… Wielu korzysta z pobytów i wyjazdów na plaże, baseny, jeziora. Spędza czas na Agroturystycznych wypadach, samolotowych wakacjach gdzieś nad wymarzonymi wyspami. Inni wyjeżdżają pod gruszę, albo na działki…
My też, czekając na urlop Marysi, w czasie tych upałów konsumujemy chłodniki, pałaszujemy lody, pijemy zimny napój miętowo-cytrynowy, wieczorkiem lodowate piwo albo schłodzone wino…
Jeździmy sobie na „cieniste” wycieczki rowerowe.
O, a propos…
PEFRON już nie refunduje takiego roweru trójkołowego jakim ja jeżdżę… Pewnie doszli do wniosku, że za dużo widać kalek na ulicach, w miastach, parkach… Po co ludzie się mają stresować takimi niesympatycznymi i dołującymi widokami…
Myślą sobie tak, zamknijmy ich wszystkich w mieszkaniach, daleko od ludzi, lekarzy, pomocy, sprzętu rehabilitacyjnego. Nie widać „ich” na ulicy, znaczy nie ma problemu…

Żeby wam posłowie, radni, ten problem, po kilku latach bokiem nie wylazł…

Ciekawe jakby to było, gdyby Tusk, zamiast na urlop, czy „haratania w gałę” codziennie chodził do - żony, córki, matki, na wizytę do szpitala, hospicjum. Albo załatwiał im sanatorium, sprzęt rehabilitacyjny, pomoc społeczną… By z każdym dniem kurczył mu się zapas gotówki… Czy zmienił by mu się punkt widzenia na niektóre, obce teraz sprawy?…

My obłożnie czy nieuleczalnie chorzy kalecy od wielu lat, jakoś sobie radzimy. Mamy nieprzeciętną pogodę ducha, siłę w pokonywaniu przeciwności. Umiemy cieszyć się z drobiazgów i tym, że tylko nas dopadła ta cholera…
Czasem mam taką bezwiedną, wredną ochotę, życzyć tym wszystkim w samorządach, rządzie, prezydiach - wszystkiego najgorszego... - Tego z czym muszą się zmagać niepełnosprawni, chorzy, kalecy. Może by zamiast ukrywać ten problem po domach, uznać ich za sprawnych, tylko trochę inaczej, a nie zabierać im po troszeczku nadziei na lepsze życie, pieniędzy na leki, uciekające coraz dalej sanatoria i taki na przykład rower…
Ja go mam, ale ilu ludziom by się taki przydał?
Wielu ludzi pyta mnie gdzie taki kupiłem?... Teraz będę musiał najpierw spytać, a czy was stać na wydatek dwóch-czterech tysięcy złotych na zakup, bo refundacji już nie ma?...

3 komentarze:

  1. No bo wiesz, na takim rowerku z trzema kołami to i "ślimok" co się nie nauczył jeździć na dwukołowym by pomykał i jeszcze starał się o orzeczenie o niepełnosprawności.
    Złośliwa jestem aw tej wypowiedzi ale to przez upał;-))
    Jeżowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak szczerze, to o rower pytają ludzie którzy chętnie by go kupili swoim nieco zniedołężnialym rodzicom... Poza tym podobnymi trójkołowcami jeżdżą tylko ludzie niepełnosprawni-naprawdę. Ja też bym chętnie jeździł zwykłym za 500-1000- nawet złotych- gdybym dał radę, niż za 2500-8000 tys zł. teraz bez dotacji. Sporo ludzi, jednak wstydzi się takiego roweru, mówi nie jest aż takim kaleką. Smutno mi wtedy, bo widocznie ja już jestem... Te słowa z ich ust są niezamierzone, wiem, ale usłyszeć je to jednak przykro...
    (Nie wiem czy powinienem to pisać...);-/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostrzegam w tym wszystkim niewielkie światełko nadziei: po prostu powinna spaść cena tych rowerów bo inaczej nikt ich nie kupi.
    Jeżowa

    OdpowiedzUsuń