Łączna liczba wyświetleń

piątek, 21 marca 2014

        440.Tak… Pamiętam że po diagnozie nie miałem czasu chorować i użalać się nad sobą, bo czekały na mnie saksy za granicą. Po wyjściu ze szpitala za dwa miesiące pojechałem do roboty. Słaby, jeszcze nie w pełni sprawny… W szpitalu salowe mnie karmiły, ledwo mogłem dojść do kibla. Sparaliżowane miałem trzy kończyny, zez... Pojechałem, doszedłem do siebie zacząłem spłacać długi, ale w międzyczasie wpadłem w depresję...
Było ciężko, potem przyszła depresja, walka z nią i następne rzuty. Ale teraz jestem najszczęśliwszym z ludzi... Najważniejsze na początku, to przestać litować się nad sobą, ludzie mają jeszcze straszniejsze choroby od nas, giną w wypadkach, zapominają po co żyją...
Ja nadal walczę z chorobą, traktuję ją jak wyzwanie. Nikt nie mówi że życie ma być lekkie łatwe i przyjemne. Żeby życie takim było jak teraz, trzeba się o to postarać, bardzo starać...
Ja staram się myśleć że jestem piękny, młody i sprytny i gdy będę jeździć na wózku, leżeć w łóżku też będę tak myśleć... No chyba, że dopadnie mnie jeszcze alzheimer i życie dla mnie straci zupełnie sens... ;-*
Wiecie co? Widzicie tu gościa sprawnego, wesołego, wypowiadającego się na różne tematy i być może myślicie - co taki wie na temat SM- u? Być może macie rację, a może nie.
To tak jak z moimi zawrotami głowy, ja je mam, ale nauczyłem się z tym żyć i ich nie pokazuję byle komu... Minusem jest, że inni myślą że jest ze mną wszystko OK. 
Miałem rzuty, chodziłem jak piany, zapominałem, aż zrozumiałem, że albo będzie jak do tej pory, albo się wkurwię i zacznę walczyć. - Kursami językowymi, zawodowymi, obsługą komputera, pływaniem, siłownią, marzeniami... Jestem pewny że gdybym sobie pofolgował i nie robił nic, to pewnie by mnie z wami już nie było...
Są galopujące odmiany SM- u, na to nie ma jeszcze rady… Ale są też przerwy w chorowaniu i jeśli w tym czasie nie zaczniemy walczyć, to SM- nas pokona.
Jeśli choroba przystopuje tak jak u mnie, to może widząc moją walkę przestraszy się... ;-D
Jak przystopuje gdy jesteśmy na wózku, to też nie koniec świata, walczmy!!! Efekt przyjdzie... Nawet jak będziemy żyć w jako takim stanie o kilka lat dłużej, to i tak będzie to naszą wygraną... !!!
Ja teraz się boje tylko jednego, że osiądę na laurach, choroba to zauważy i zaatakuje... Myślałem że nie dożyję tych lat, bo nie raz ze mną było źle. Teraz jest dobrze bo "jestem piękny, młody i sprawny" Ale jak by było, gdybym w odpowiednim momencie nie wziął się w garść?... Nie zaproponowano mi programu i leku?
Mam prośbę. Nie podcinajmy skrzydeł młodej osobie po diagnozie, pozwólmy i zmotywujmy ją do lotu... Jest ciężko, ale z każdym dniem dowiadujemy się czegoś, uczymy i wyciągamy wnioski. Naprawdę wiele zależy od nas… Rozwiązanie problemów leży w nas, od upływu czasu, oraz od tego do kogo się zwrócimy o pomoc... Będzie dobrze bo MA BYĆ DOBRZE...;-*

Jak leżałem w szpitalu i oglądałem zatroskane miny bliskich. Jak wróciłem do domu i usłyszałem - i co teraz...? - „Dusza mi zagrała i od razu zrobiło mi się lekko, wesoło na duszy”... ;-))) Ha cha ... Jestem nadczłowiek, nie mam problemów, jestem ponad to... Cha cha... Niestety, nie ma tak.
Z "tym" każdy musi poradzić sobie sam, ja mam duszę do rozwiązywania problemów i podejmowania wyzwań, ale gdyby mnie zaczęto dołować i mówić, to już koniec to tak by było...
Bo to i depresja i takie tam... Ale usłyszałem - dasz radę, to nie koniec świata, co będzie to będzie i to w momencie gdy miałem kilkadziesiąt tysięcy długu, rozterki co robić i depresję...
Ktoś w tym momencie musi dać kopniaka, uświadomić że nie jesteś sam, to i sam pomału zaczynasz mieć pozytywne myśli...

Acha, dobrze jest wiedzieć co nie co o psychologii, co może zdziałać pozytywna postawa i wsparcie. Ja wiem, łatwo jest współczuć, żałować, przytakiwać, umartwiać, narzekać. Przecież to - "Polski optymizm" ;-D
Co innego kursztać, dawać kopniaki i mobilizować do roboty. Mówić że jak sam sobie nie pomożesz to nikt nie pomoże... Zacznij coś, a dalej samo jakoś pójdzie. Pomogę ci ja i inni. Spróbuj…

Czemu ludzie ze mną lubią przebywać? Bo słyszą co innego niż mówią sąsiedzi, rodzina... Mówię szczerze, może do bólu, ale pokazuję też różne warianty pokonywania swych trudności…
Do psa, kota, konika, to potrafimy wykrzesać słowa pełne miłości, ale do człowieka, to już wyższa szkoła jazdy nieprawdaż??? Człowiek, bliski człowiek, to coś więcej niż zwierzątko, potrzebuje jeszcze więcej wsparcia i miłości, zwłaszcza ten który dostał diagnozę i świat mu się zawalił...
Wiem że jest ciężko, ale po burzy przychodzi spokój, po nocy dzień. Nigdy nie jest tak samo i zawsze może być lepiej, tylko trzeba chcieć i umieć do tego dążyć... Nie dołujmy się nawzajem, pomóżmy... ;-D

Wiem, że przychodzi z czasem niepełnosprawność, starość, śmierć. Takie jest życie... Mnie też to czeka, wszystkich i każdy o tym wie... Ale nie należy dziecku w chwili niepowodzenia… Człowiekowi po diagnozie, mówić że nie dasz rady, jesteś słaby, głupi... Trzeba mobilizować, wspierać i pokazywać dobre przykłady. Bo się jeszcze załamie albo i co innego...
Każdy to samo widzi inaczej… Ja bym powiedział tak…
A może, jeśli rzuty nie są częste, dobrze się trzymasz, i raczej nie widać w tobie choroby, to może jedź na wakacje do pracy… Na zachód do szklarni, w polu, na budowę, tam nie tylko czeka ciężka praca, ale trzeba znać niestety język...
Ja zawsze dobrze się czułem na wyjazdach...
A może jakaś praca przy komputerze? Nie chce mi się wierzyć że młodzi ludzie nic nie potrafią, myślą tylko o chorobie i popadają w depresję... Mnie chorego i niepełnosprawnego zatrudnili w studiu graficznym... w międzyczasie robiłem kursy które dla mnie pasowały i mógłbym znaleźć po ich ukończeniu pracę...
A może pralnia, tam nie jest ciężko, pracowałem kilka lat dorywczo… We wspólnocie mieszkaniowej opiekowałem się latem zielenią... Dobrze jest czuć się potrzebnym... ;-D
Renta rentą, zasiłek zasiłkiem, ale ...
Znam człowieka z diagnozą straszniejszą od SM- u, pracującego przy komputerze - strony internetowe i takie tam... Żyje choć wie co go czeka, ale żyje mimo swojej ułomności w miarę normalnie… Na tym polega życie, by z godnością pokonywać swoje ułomności i pokazać zdrowym że można… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz