Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 10 lutego 2014


             426. Jeśli ktoś wam powie, że się nie da, nie należy marzyć bo to bez sensu i że to domena bogaczy, ludzi młodych i zdrowych, to powiem że nic bardziej mylnego…
Chory człowiek, niepełnosprawny z SM- em. Z minimalną emeryturą, mający dzieci na utrzymaniu i żonę pracującą w budżetówce… Myślący, co też by zrobił gdyby wygrali w Lotto… Jakie plany by spełnili, gdzie by pojechali… - Też może marzyć!

Myśli te z początku wydawały się mi głupie, gdy zarabialiśmy na mieszkanie, wykształcenie dzieci, utrzymanie tego co zesłał los… Gdy wyjeżdżaliśmy na „saksy” za granicę, chwytali każdej pracy i gdy opatrzność zesłała chorobę i depresję…
…Marzyliśmy dalej, bo tylko to nam pozostało gdy nie starczało pieniędzy na nic, gdy utrzymywała przez pewien czas nas moja mama… Marzenia, i myśli o tym, że kiedyś będzie lepiej, utrzymywały wszystko w kupie…
Najpierw udało nam się kupić mieszkanie, potem dać wyższe wykształcenie dzieciom, a gdy mieszkanie się "wyludniło", życie zaczęło mniej kosztować, żona dostawać premie jubileuszówki i nagrody… ...Zauważyliśmy, że oszczędzamy…?
Jeszcze jeden wyjazd do pracy i to co zostawiliśmy na czarną godzinę… Jeszcze jedna trzynastka i wygrana w Lotto nie będzie już nam potrzebna… Marzenia które gdzieś tam kiedyś chodziły nam po głowie od lat - zaczynają być nagle realne…

Dlaczego nie? Jak nie teraz to kiedy? Dopóki jest siła, trochę sprawności…
Nie musieliśmy się długo się zastanawiać. Poszliśmy do biura i zamówiliśmy wycieczkę. Z ubezpieczeniem, ze wszystkim, na zapas. Przecież jestem niepełnosprawny, chory i według diagnozy nie powinienem w ogóle myśleć o takich wyjazdach…
…”A ryzyk fizyk”, żyje się tylko raz, a życie jest takie krótkie…

Tak też, na trzydziestą rocznicę ślubu, zafundowaliśmy sobie wyjazd do Tajlandii.
Pojechaliśmy, wrócili i mamy co wspominać przez te zimowe miesiące w kraju i te następne, które zostały nam do przeżycia…
A remont sypialni, telewizor co się sypie, podrapane meble… Czy to jest w życiu ważne? Czy to zapakujemy ze sobą i udamy się w naszą ostatnią podróż w zaświaty?...


Ważne  jest to, byśmy przeżyli te dni co dał nam los godnie i byśmy zostali zapamiętali przez bliskich i przyjaciół jako fajni, uczciwi, optymistyczni ludzie… I tacy z którymi można „konie kraść” i z którymi życie nie wydaje się straszne…   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz