Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 17 lutego 2014

              429. Już kilka razy z rzędu, robiłem takie coś: Wsypywałem do słoika różne orzeszki, owoce suszone - niektóre większe nieco pokrojone, (takie tam żurawiny, rodzynki, daktyle itp…. Potem to wszystko zalewam miodem i uciskam by było gęsto… Takie coś jemy z żoną po łyżeczce, dwie dziennie, do serka, jogurtu lub samo. Nie dość że smaczne, to i zaspakaja organizm w wiele mikro, makro i witaminy…
Żeby dogodzić organizmowi - gdy gotuję np. rosół… Kupując drobiowy korpus dodaję także serca i wątróbki. Potem to wszystko zjadamy w zupie. Korpus też nieco obieram z mięsa, bo trochę się tego tam znajduje i szkoda wyrzucać. W sercu i wątróbce jest też sporo mikro i makro, więc czemu przy okazji nie skorzystać. Oczywiście gotuję to wszystko z warzywami i podglądając kuchnię śląską, jest w niej też liść kapusty - u mnie włoskiej.
Nie mam zamiaru poddawać się na razie jakiejś diecie, bo po co? Dobrze się czuję, sporo ćwiczę no i sporo spożywamy różnych warzyw i owoców. Jemy wszystko - różne mięsa, oleje ryby byle by nie było monotonnie. Jak widać zdaje to egzamin…
No cóż, mam już czas na gotowanie, zakupy więc dlaczego by sobie nie dogadzać? Rzadko chodzimy do lekarza, jakieś tam najczęściej infekcje, a co za tym idzie nie wydajemy majątku w aptece. Naprawdę apteka u nas to warzywniak… Ot i jakoś się kręci… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz