Ożeniłem
się z osobą w której się zakochałem. Mam zdrowe dzieci. Żyliśmy i pracowali tak
jak chcieliśmy dostosowując się do sytuacji. Zarobiliśmy na i wykończyliśmy
mieszkanie. Wykształciliśmy dzieci tak jak chciały. Mamy samochód, byliśmy na
rocznicę ślubu w Grecji i Tajlandii. Odwiedziliśmy wiele europejskich krajów…
Czyż nie jestem szczęściarzem? Jestem… ;-)
Jak na
gościa który od lat cierpi na SM i ma wiele ograniczeń - patrząc w wstecz,
niczego nie żałuję… Czyż to nie nazywa się szczęściem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz