Do ojca rodziny należy to, by zadbać o jej potrzeby. By starczało
na jedzenie, mieszkanie i by zadbać o jej komfort. W razie potrzeby wspiera
matkę swoich dzieci.
Jednak o czymś się tu zapomina.
Zauważcie. Gdy wszystko podąża w zamierzonym kierunku,
jakże często, zamiast cieszyć się z tego co mamy, zaczynamy, być może z nudów,
zmęczenia, z czegoś ważnego rezygnować. Wątpić jeden w drugiego się „czepiać” mieć
pretensje i żale, właściwie o nic, o głupoty.
Rezygnujemy z okazywania sobie względów, spędzania czasu,
relaksu, seksu, bez którego wcześniej nie wyobrażaliśmy sobie życia. Oddalamy
się od siebie…
Potem zdajemy sobie z tego sprawę i… Już tego nie
potrafimy odwrócić, jest za późno…
Wmawiając sobie że dzieci, wnuki, są dla nas najważniejsze,
dbając o nie nadmiernie, dla własnego ego, zapominamy że one mają swoich rodziców.
Zapominamy że będąc młodzi, nie chcieliśmy takiej
toksycznej pomocy i sami narzucamy swoją. Swoje poglądy, zdanie, prezenty, czas
itp.
Często przez to, pod koniec życia, zostajemy sami,
samotni…
Powstaje w nas żal, bunt, zdajemy sobie sprawę że gdzieś
popełniliśmy błąd i… Jest już za późno na naprawę… Dbając o potrzeby innych i jednocześnie
rezygnując ze swoich, zostajemy zdani sami na siebie w chwili gdy tak brak nam
już na wszystko sił… Jakże często tak jest… (No trochę przesadzam z tym "często", ale tak bywa.)
Jesteśmy wykorzystani, jakże często, jeśli jesteśmy
sprawni i gdy „młodym” to jest wygodne, a... Odepchnięci w momencie gdy nie
możemy już nic od siebie zaoferować…
Powinniśmy o tym pamiętać i nauczyć w czas dzieci szacunku do
siebie i drugiego człowieka. Bo już wnuki to widzą, rejestrują, zapamiętują jako
wzorzec, i kiedyś gdy same zaopiekują się swoimi rodzicami, odwdzięczą się tym,
„czym za młodu nasiąkły”…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz