Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 3 lipca 2014

              465. Jestem aktywny na kilku stronach facebook- owych. Także tych dotyczących SM- u. Najpierw kierowała mną ciekawość, potem możliwość otrzymania pomocy, następnie gdy powstał mój Blog, możliwością znalezienia tematów.
Potem zauważyłem że mogę dzielić się moją wiedzą i pomagać. Nie każdy takiej pomocy oczekiwał, stąd i sporo zaistniało nieporozumień. Nie każdy się z moim punktem widzenia zgadzał, nie każdemu to samo pomagało. Z niektórych stron, gdzie zaobserwowałem agresję do współtworzących stronę, się wycofałem - no bo tego mam pełno wokół i jej/tego nie potrzebuję.
Tak… SM, wyzwala różne emocje, uszkadza różne części mózgu. Inaczej są one odbierane na początku choroby, inaczej po kilkudziesięciu latach. Jedni się przyzwyczajają i akceptują, inni się buntują i widzą same negatywy. Na szczęście można wybrać co mu odpowiada i ja tak uczyniłem.  
Piszący Bloga musi się liczyć z tym, że może nie być akceptowany przez wielu. Odsłaniając się samemu, odsłania świadomie lub nie, skryte tajemnice innych osób. Co za tym idzie jedni myślą że piszę o nich, drudzy widzą pozytywy - bo nie tylko oni się borykają z takimi problemami.
Ja widzę w pisaniu same zalety. Pisząc pracuje mój mózg i go „gimnastykuję”/ rehabilituję. W ten sposób czasem się dowartościowuję co działa korzystnie na moją psychikę. No i sam kontakt z klawiaturą rozwija moje umiejętności i gimnastykuję moją niepełnosprawną dłoń i palce. Tracąc przy tym starych znajomych, zyskuję innych, bardziej prawdziwych, życzliwszych, tolerancyjnych. Jak ja nie będę dbał o swoje zdrowie, potrzeby, psyche, to kto? Tworzę tak swoją grupkę przyjaciół, prawdziwych przyjaciół i tych wirtualnych z którymi mogę się spotykać.
Muszę przyznać, że bardzo korzystnie wpływa na stosunki w rodzinie to, że moja żona też czyta to co napisałem. Wie co siedzi w mojej głowie, poznaje moje rozterki, bóle i te psychiczne i fizyczne. Jestem człowiekiem skrytym i małomównym, więc to, jest dobrym sposobem by mnie poznać. To jest jeden ze sposobów dobrej atmosfery, pewnej nietypowej formy kontaktów dobrze wpływającej na naszą rodzinę. Zdarza się, że wywołuję dyskusję oczyszczającą klimat, unikając przez to nieporozumień i kłótni nie tylko w rodzinie, ale i w „wirtualu”.
Z negatywami tego się pogodziłem bo, no cóż, nie można mieć wszystkiego. Czasem boli utrata jednej, bratniej zdaje się duszy, ale zwracam dużą uwagę na tolerancję i wyrozumiałość, której przecież i ja muszę się ciągle uczyć.
Tego czego nie lubię to dwulicowość, obgadywanie za plecami, wyręczanie się kimś dla własnej korzyści, lub jakiegoś innego celu. Nie toleruję nienawiści, słów nie bo nie. Niezgadzanie się, różnica zdań, złość w kontrolowanych warunkach, daje czasem nadspodziewanie dobre i pozytywne efekty. Tak. Mam taką osobę w gronie bliskich mi osób. Czasem się poróżnimy, ale od wielu lat nasza przyjaźń trwa i jest coraz prawdziwsza. To co nas zbliża, czasem oddala innych, o innych poglądach, ale co tam - C’est la vie. To ich problem, albo nie…
Na szczęście wiele „bratnich dusz” poznałem dzięki facebook- owi. Wiele się dowiedziałem jak radzić sobie z chorobą, poznałem ludzi co mają gorszą sytuację od mojej, radosnych twarzy lub mniej, walczących lub pytających jak sobie z SM- em dawać radę. Mam nadzieję, że też i swoim przykładem i pomocą dłonią wnoszę coś pozytywnego do ich życia. Bo tak naprawdę to dzięki Internetowi dowiedziałem się na co choruję, co pomaga, a co szkodzi. Nie wyrzeknę się Internetu tylko dlatego że ktoś ma inne poglądy względem komórek, kart płatniczych, banków i innych „złodziei”. ;-)))
Czasy się zmieniają, a ja z tym nie będę walczył. Bo szkoda mego zdrowia i życia… Mam swoją filozofię, taki jestem, zresztą ten kto czyta mego Bloga już o tym wie… A jeśli ktoś uważa, że mu szkodzę, ma inne zdanie, niech znajdzie w Internecie to co mu odpowiada i pa. Ja się będę cieszył z tego co mam. ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz