Łączna liczba wyświetleń
51,516
czwartek, 5 marca 2015
497. Zaczynam za namową żony kurację Naltreksonem, czyli LDN jak ktoś woli. Jestem raczej
sceptycznie nastawiony, ale kto wie, może przynajmniej lepiej będę się czuł, a
poprawa? Sporo znajomych z sieci i nie tylko stosuje tą kurację i są
zadowoleni, chwalą ją sobie, czują poprawę. Może i u mnie zadziała??? Co
szkodzi spróbować? Szkodliwość - skutki uboczne, prawie żadne, a może akurat
pomoże… Mimo że wielu chorych wie o czym mówię to lekarze nie wiedzą o tym jak
działa ten środek i na czym polega ta terapia. Boją się odpowiedzialności za
wypisanie takiej recepty i wolą odmówić niż ulec prośbom pacjentów. Na szczęście ja i moi znajomi mają
szczęście do lekarzy - ludzi. Jeśli chorzy zdecydują się na ryzyko zastosowania
tego leku, to dlaczego go nie wypróbować, zwłaszcza że brak skutków ubocznych i
wielu chorym pomaga? Bycie królikiem doświadczalnym, przez firmy farmaceutyczne
podczas prób nad nowym lekiem jest dozwolone, a wypróbowanie na sobie środka
którym innym pomaga i być może pomoże nam jest już zabronione, to nie bardzo
logiczne z punktu widzenia pacjenta… Mój neurolog zdecydował się na wystawienie
takiej recepty, a farmaceutka zdecydowała się podzielić ten środek na takie porcje jakie stosują pacjenci,
bo przecież ja takiej możliwości nie mam… Od przyszłego tygodnia zaczynam
kurację LDN, jak pomaga innym, to może pomoże i mi… Jeśli kogoś zainteresowałem
to niech wrzuci do wyszukiwarki tą nazwę i dowie się dlaczego się zdecydowałem
na tą, nie tanią przecież kurację. Bo jeśli ktoś zagląda czasem na tą stronę to wie że zimą nie czułem się za dobrze, więc ryzyk-fizyk...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz