Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 27 stycznia 2015

                       494. Przechorowałem grypowo nieco na  święta i jestem od tego momentu słabszy. Na ćwiczeniach muszę się oszczędzać, nie ćwiczę już z takim obciążeniem i tak samo długo jak przed świętami. Nie chce mi się nic robić, usta mam w podkówkę i najlepiej to bym przespał zimę…
Nie podoba mi się to, walczę z tym, ale też i muszę pamiętać żebym nie przesadził i nie dostał rzutu. Trochę spraw mi się nie układa i to mnie nieco stresuje. Bardzo bym chciał wrócić do czasu gdy miałem więcej siły i radości z życia… Ach - szlag by to, muszę walczyć, nie dam się, może trochę to potrwa, ale dam radę. Kiedyś też było źle i życie mnie bardzo pozytywnie potem zaskoczyło… Trzeba przetrwać gorsze chwile, uda się, bo mam z kim i dla kogo walczyć o lepsze jutro.
                     493 1% podatku – Panuje taka opinia że pomagamy gdy cała rodzina cierpi finansowo z powodu naszej choroby - bo to jest OK... A jak chory oszczędza rodzinę i dba też i  o jej potrzeby i prosi o 1% podatku to już odbierany jest źle... Przecież choruje cała rodzina i wszystkim należy pomagać, a jeśli chory chce oderwać się od codzienności i na przykład skoczyć na bandżi, to należy mu pomóc, nie krytykować. A jeśli krytykuje nas człowiek co robi to samo co inny chory to jest psychiczny, ot co... ;-(


Zbliża sie okres rozliczania z Urzędem Skarbowym wiec postanowiłem Się przypomnieć ... Serdecznie dziękuję osobom w 2014 r Które mnie wsparły swoim 1% odpisem od podatku.  Ta pomoc umożliwiła mi Zakup rocznego karnetu w klubie - ManiakGym, w ktorým ćwiczę i pływam i nowego trójkołowego roweru . Dziękuje ... Bez tego, wszystko  zostało by w swerze marzeń. Moja  Fundacja -. "Dobro Powraca",  to Organizacja Pożytku Publicznego. Finansuje wyłącznie rehabilitację, leki i Zakup Sprzętu ułatwiającego Życie. 
Wystarczy  wpisać te DANE - KRS: 0000338878, cel szczególny: Janusz Kulesza w Swoim - Pit - cie to pomożesz mi Jeszcze przez jakiś czas, godnie funkcjonować z tą nieprzewidywalną, przewlekłą, i nieuleczalną jak dotąd  chorobą.
     492. Ciekawym czy to jest standard… Czy łatwiej, szybciej zaakceptuje się swoją niepełnosprawność, kalectwo, gdy poznamy kogoś bardziej poszkodowanego przez los?

piątek, 2 stycznia 2015

                  491. Trochę grypowo zakończył się u mnie, ten jeden z najlepszych Roków w naszej rodzinie spośród wszystkich ubiegłych lat... Był i kaszel i katar i osłabienie. Moja niemoc wynikała nie tylko z kłopotów zdrowotnych. Najpierw było „załatwianie” rowera trójkołowego poprzez niemiecki sklep wysyłkowy, który nijak nie mógł zrozumieć, że fundacje też osobom chorym/ starym mogą kupować sprzęt rehabilitacyjny, oraz leki i do dnia dzisiejszego nie wysłano mi rowera opłaconego przez fundację, żądając coraz to innych zaświadczeń. Czekam na towar już od listopada. Tak, denerwuję się i ja i fundacja i szwagier który podjął się mediacji między mną a tą firmą, jak i kolega który podjął się odebrania roweru w Niemczech. Takie głupie procedury panują, się zdaje się w bardzo rozwiniętym socjalnie i handlowo kraju, że głowa mała... Jeszcze inny stres dopadł mnie, gdy fundacja aktywizująca niepełnosprawnych podjęła się znalezienia dla mnie pracy. Pracy nie dostałem gdyż jestem niepełnosprawny(?)! Co przeżyłem czekając przed telefonem czekając na sfinalizowanie sprawy, ile nerwów, upokorzeń stresu.  Jakże brzydko zostałem potraktowany przez pracodawcę który wiedząc o mojej chorobie nie zatrudnił mnie tylko dlatego że mam SM. To przykre, sam wiem że nie jestem piękny, młody i silny, ale jeśli już ktoś mówi mi że wszystko jest załatwione i nie wywiązuje się z umowy to tak jakbym dostał obuchem po głowie. Zwłaszcza że mogłem pojechać do Czech na chrzest wnuczki, a przez obietnice pracy nie pojechałem. Może było by mi łatwiej się pogodzić z tym smutnym faktem… Nie tak się postępuje i tak z ciężko poszkodowanym przez los człowiekiem, trzeba mieć jakieś uczucia, serce, skrupuły… Boże drogi, że też tacy ludzie chodzą po tym świecie…!