Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 20 października 2014

              487. Często słyszę, weź "to", ma świetne recenzje, podobno pomaga, sąsiad bierze i… Tylko kochani/e bez przesady!!! Wiecie przecież jakie są statystyki i ile wydajemy kasy na leki tylko dlatego że są reklamowane przed ciekawymi programami w TV..?.
2/3 tego chemicznego chłamu jest nam nie potrzebne. a ludzie kupują, kupują, kupują... Od sraczki, na sraczkę, przeciw spaniu, na spanie, od stawów, na stawy i... Kto to odpowiada, za ten mętlik w głowie zostawiany przez firmy farmaceutyczne...?
Owszem mam ochotę spróbować, bo i czasem źle mi się śpi, sąsiad wkurzy, dostanę sraczki, ale po co? Jak się ma organizm w normie, to sam zwalczy -
- i sąsiada i bakterie w żołądku i inne. Poza tym jest czosnek by nie dać się infekcjom, gimnastyka by nie dać się jesieni i braku słońca... Można sobie pogadać na forach, ale to tylko część jest nam niezbędna, reszta to wyciąganie z naszej kieszeni i tak skąpych zasobów... Nie dajmy się zwariować...!
Grube, starsze babcie domagają się od lekarzy coraz to nowych dawek tabletek, a wystarczyło by w czas zacząć mniej żreć, spacerować, ćwiczyć, mniej spożywać czekolad, tortów i innych tłustości... Teraz jest już za późno... Wnuczek nie zjadł, ja to zjem… Ha... Któż tego nie zna???  ;-)
Ja będąc chorym na SM czuję się świetnie, bo nie daję się modom i wiem kiedy powiedzieć nie, już dość i tobie nie radzę... Więc? Przestańmy żyć nerwami innych. Zacznijmy żyć dla siebie – bawmy się, grajmy w koszykówkę, w nogę, idźmy popływać, pospacerować. Przestańmy z nudów zajadać stres sąsiada… 
Bo to dlatego że żyjemy jak nam każą media - brak nam kasy, czasu, zapału, zdrowia… Myślmy czasem sami i nie dajmy by naszym kosztem ktoś zarabiał miliony… Ot co... ;-)

niedziela, 19 października 2014

           486. Od kilku lat, gdy to podjadamy, nie wiemy co to witaminy i suplementy, a czujemy się świetnie mając doskonałe analizy i prześwietlenia... Orzechy, suszone owoce, ziarna itp. nieco u nas rozdrobnione i zalane miodem... Jak ktoś nie ma przeciwwskazań - polecam. Akurat świeżutko zrobione.




Jeszcze coś z komentarzy ze strony internetowej gdzie się tym miodkiem pochwaliłem... 
... - Wiecie, jadałem też takie mieszanki jak "Studenckie" ale jak zacząłem sam robić takie z pestkami, ziarnami, gojami, figami, siemieniem i różnymi orzechami z miodem (jest tych różności z ponad dwadzieścia) zauważyłem różnicę. Nie podjadam między posiłkami i waga się "trzyma", gdy słyszę o składnikach różnych diet, kuracji, to ja to mam codziennie. Podśmiechuję się pod wąsem, bo to co robię kosztuje grosze w porównaniu z mieszankami z internetu, ziołowych sklepów, czy aptek, a jest smaczne i zawiera więcej różnych cudów natury z babcinej apteki.
... - Dodając jeszcze jabłko, cytrynę banana, czy też inne rzodkiewki, bazylie z warzywniaka, czuję że mam wszystko co potrzeba mojemu organizmowi. Naprawdę wyniki mi się poprawiły. Nie potrzebuję też magnezu, który jadłem po kilka tabletek dziennie. Do tego jem wszystko w małych ilościach, unikam stresu jak tylko mogę, ćwiczę sporo i pływam i czuję się lepiej niż dwadzieścia lat temu. Tysabri już z pół roku nie biorę i żyję. Rzutu już dawno nie miałem, więc tak będę trzymał... Każdy ma swój sposób na ten cholerny SM ja mam taki.
...- Jeśli ktoś myśli żem bogatym jest, to powiem że jestem jak większość z nas. Mam 1 grupę, rentę rolniczą, ale też i wiele optymizmu i umiem się zakręcić koło siebie. W tym najważniejsze, że mam rodzinę i w niej oparcie... Ot znowu się rozpisałem, ale jak ktoś świeżo zdiagnozowany przeczyta te słowa, to może zobaczy że mimo górek i dołków idzie żyć z tą chorobą i że ta diagnoza to nie koniec świata, mimo naszych humorów i upadków... Trzymajcie się!!! Wiele trudnych chwil miałem, ale teraz jest już dobrze. Dzieci pokończyły studia, układają sobie życie. My mamy co jeść, gdzie mieszkać i jesteśmy zadowoleni z tego co mamy... Pa... ;-*


Może jeszcze kilka wpisów, wypocin z postów na stronach internetowych... ? 
   - A. J napisala.... K...  dla mnie to nie brzmi jak moje początki ataków paniki. Osobiscie doradzam isc do lekarza jak najszybciej i wziac jakieś delikatne antydepresanty. Wiem ze pewnie spotkam sie tu z krytyką ze namawiam od razu do leków ale uwierz mi krzywdy ci one nie zrobią zwłaszcza ze masz póki co to wszyscy w delikatnej formie a dzisiejsze antydepresanty to nie sa "psychotropy" które zryja ci banie tylko delikatne srodki ktore pobudza twoje endorfinki i tyle. Pobierzesz pare miesiecy i odstawisz bez problemu uwierz mi. Nie uzaleznisz się. Ja soe bardzo tego bałam i do bardzo pozna wierzylam ze sama to pokonam. Niestety to nie jest czasami mozliwe w końcu dopadło mnie tak ze bałam się złapać za klamkę zeby otworzyć drzwi i wyjść na zewnątrz przed dom i gnalo mnie do toalety wtedy juz bieglam do lekarza po antydepresanty. Dostałam biorę 3 miesiąc i mysle juz o powolnym odstawieniu.
      - I dostałem natchnienia, zacząłem pisać pisać i pisać... ;-) 
... -Cieszą się że Was tu mam... Wiele rzeczy o których tu czytam - przerabiałem. A.J.  ma sporo racji... Jednak boimy się chodzić do psychologa, psychiatry, bo to oznacza wstyd, naszą słabość - a to nie prawda. To mówi o naszej sile przedstawienia się stereotypom, o naszej mądrości i zaradności. O tym że potrafimy walczyć. Zanim się zdecydowałem pójść do psychiatry i psychologa zmarnowałem kilka lat i zraziłem do siebie wielu znajomych. Nie popełniajcie moich błędów...! Wiele mądrości tu można spotkać, poczytać jak sobie można poradzić z trudnościami... A najważniejsze tu jest to, że ta mądrość wychodzi z Waszych doświadczeń i chęci pomocy... Jesteście wspaniali ;-*
... - Jeden z moich neurologów powiedział - Panie Januszu, pan jest specjalistą od swego SM - u. Pan wie co panu potrzeba, a ja tylko od tego by panu pomóc... Muszę dodać, że chorowałem już wtedy z dziesięć lat... To dobry lekarz... Niestety, nowo zdiagnozowany takich specjalistów nie miałem... ;-( Jeden krył przede mną na co choruję by mnie nie stresować - może to i dobrze... Drugi chciał tylko na mnie zarobić... Ale inny zadzwonił do domu i spytał czy chce uczestniczyć w programie klinicznym... Więc ogólnie... Nie jest źle... Mam szczęście do specjalistów i nie muszę wydawać kasy... Trzeba wiedzieć co się chce i trzeba do tego dążyć - szukać. Czary - mary na mnie nie działają... Szkoda, bo inni są zadowoleni. Wiara czyni cuda, ale nie u mnie  

piątek, 10 października 2014

             485. Co sądzicie o Eboli?    Czy epidemia ogarnie cały świat? Jeśli ucieknie z pod kontroli to czarno widzę… Bardzo czarno… W średniowieczu na epidemie zmarło miliony ludzi, teraz mogą być miliardy... ;-(
 
          484. Odpisałem na blogu na pewien post, ale tak mi się dobrze pisało, że wyszło tego dużo… Myślę więc, że skoro mam Bloga, poproszę o przeczytanie tego tekstu na nim… ;-)

(…) Jan ma rację ale w pewnym sensie... To nie tylko firmy farmaceutyczne, ale cały świat jest taki. Cywilizacja, miliardy ludzi których trzeba wyżywić, farmy, fermy, samoloty, konserwanty i wszyscy chcą żyć łatwo lekko i przyjemnie... To sobie się przyjrzyjmy i z czego dobrowolnie możemy zrezygnować...? Tak jest nam dobrze... Zdajemy sobie sprawę z tego że żyjemy w ciągłym zagrożeniu, ale się na to godzimy... Co z tego że kilka osób zechce coś zmienić...? Wysyła się ich na margines i niech sobie żyją jak chcą, a reszta dupa w garść i żyje jak ogół... Komu się chce ćwiczyć, zdrowo odżywiać, jak ciągle brak czasu, kasy, kąta? A temu brak czasu, kąta, zdrowej żywności, bo wszyscy chcą żyć jak media, sąsiedzi wskażą... To jest życie w grupie, społeczeństwie, a człowiek stadnym jest... Więc żeby coś zmienić, to nie petycje, poprawność polityczna i zmienianie czegoś - ale trzeba dać przykład i zacząć siebie zmieniać... Zobaczcie, kto ćwiczy po 12 godzin w tygodniu, nie je tego, owego bo zgromadzi tłuszcz, je warzywa owoce i garstkę mięsa? Kto ucieka gdy widzi stres, nerwy, nienawiść...? Ja... I dobrze się czuję... A jak na mnie patrzą ludzie? Dziwak, oryginał, Niby biedny, a na taką ekstrawagancję ma pieniądze... Itp, itd... Ja nie patrzę na sąsiada, ale robię to co mi jest dobre. I to jest zaleta tej cywilizacji w której żyję... Naprawdę wielu ludzi żyje tak by nie wyróżniać się dla świętego spokoju, dla kogoś. Nie dla siebie, własnego zdrowia i przyszłości... Życie nie podsuwa nam jednego wariantu na przeżycie w godności, ale tych wariantów jest masa i tylko wybierać, wybierać... ;-) Tak jak ja postępuję, mogą i moje dzieci, nie jestem nikogo służącym. Ptaki wylatują z gniazd. Jedno zwierzę z głodu zabija drugie. Taka jest ewolucja, trzeba zaakceptować to, że życie nie jest bajką, ale ciągłą pracą, wyrzeczeniami, wyborem... A tym co człowieka wyróżnia jest sumienie, chęć niesienia pomocy zagłuszana przez to co związane jest z cywilizacją... Trzeba się wsłuchać w siebie, konsekwentnie ku temu podążać, a będziemy szczęśliwi w dniu śmierci...  Tak uważam... Narzekanie nic nie da... Ktoś pomoże albo i nie. Wszystko więc jest w naszych rękach. Jak coś nam nie odpowiada zmieńmy to, zapłaćmy temu kto to potrafi, wspierajmy, albo sami zacznijmy od siebie dając przykład... (…)

czwartek, 2 października 2014

              483. Miałem iść do szpitala, bo mieli mi kruszyć laparoskopowo kamień w nerce, ale kamienie się zmniejszyły… ? Czyżby to było wynikiem brania Hinduskiego leku na kamienie nerkowe „Cystone”? Hmmm… Mam wizytę u lekarza dopiero na wiosnę, ale by były jaja żeby się rozpuściły!!! ;-)