Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 27 maja 2014

              458. Od jesieni zaobserwowałem u siebie znaczącą poprawę. Nie to, że lepiej sobie radzę fizycznie, to też - w pewnym sensie.. Ale jestem radośniejszy, mam chęć do życia, zawroty mniejsze, więcej siły… Robię plany, patrzę w przyszłość…
Kurde, bardzo mi się to podoba!!! ;-)
Pamiętam siebie z zeszłego roku i wcześniej. Głowa pracowała w normie, tak jak teraz, ale nie była taka optymistyczna jak dziś… Może dlatego, że dzieci się wyprowadziły, zaczęły żyć swoim życiem, są zadowolone, mniej wydajemy przez to na życie...
Może ta wycieczka na 30 rocznicę ślubu, co w sumie była naszym marzeniem, ale nigdy nie myśleliśmy że się spełni. Może perspektywa pracy, rozwoju…
Przecież choroba jakby stanęła w miejscu, dlaczego by z tego nie skorzystać, przecież nie jestem jeszcze taki stary… ;-)
Moja filozofia by nie brać wszystkiego tak serio i by bawić się życiem, spełniać marzenia, sprostać wyzwaniom, unikać złości, stresów, złych i głupich ludzi zaczyna nabierać sensu… Moi znajomi zaczynają też taką filozofię pomału wprowadzać w życie. Wszak tylko taki wpływ mamy na tą swoją dreptaninę po ziemi…
Im człowiekowi mniej na czymś zależy, tym łatwiej mu to przychodzi.
Człowiek (ja) oprócz SM- u też i się starzeje. Zostaje mu  coraz mniej chwil dreptania. To nieuniknione… Trzeba to zaakceptować… Ale zanim spojrzymy kostusie w oczy, korzystajmy w pełni z tego co jeszcze mamy .
Nie wiem przecież jak to długo potrwa, czy to zasługa, czy wina leków? Czy mają na to wpływ ćwiczenia, dieta, czy miłość… Nawet jeśli tym stanem będę się cieszył i tydzień, to i tak przez chwilę złapałem Pana Boga za nogi, znalazłem sens, tego co mnie spoty-kało na ziemi.
Warto żyć, bo nic mnie nie boli, widzę uśmiechnięte twarze bliskich, widzę jak się spełniają… A że coś mi przeszkadza, jakaś niepełnosprawność? To nic, popatrzcie, jak ludzie zdrowi, młodzi, silni zamiast cieszyć się z tego co mają, ambicjonalnie podchodząc do życia męczą się i są nieszczęśliwi. Nie wiedzą że to życie jest ich i tylko od nich zależy jakie będzie. Czy będzie satysfakcjonujące, czy nie, gdyż nie wiadomo czy aby poprzeczka stawiana przez nich teraz, czasem nie pęknie i plany nie wezmą w łeb… Czy będą zadowoleni z życia, tak jak ja, czy zatrują siebie i innych niespełnionymi i nad wyraz przesadzonymi ambicjami…   

wtorek, 20 maja 2014

              457. Ładne słowa… (…) –
Zdradziłem swoje strachy,
zerwałem z moimi lękami,
zaręczyłem się z wiarą w siebie,
a teraz żenię się z moimi marzeniami. (…)