Łączna liczba wyświetleń

środa, 31 października 2012

            231.  Monika Maślińska na stronie, http://www.facebook.com/smwalczosiebie napisała bardzo mądrze o kłopotach ludzi z SM-em.
(…) Mam nadzieję, że dzięki tej kampanii ludzie będą bardziej świadomi co to jest za choroba i już nigdy więcej nie będą patrzeć na nas z pogardą. Choruję dopiero od roku, a mam już wiele przykrych doświadczeń... Np. byłam z dziećmi w sklepie, akurat zaczynał mi się kolejny rzut- oczopląsy, utrata równowagi i bełkotliwa mowa- ekspedientka sięgnęła po telefon i podejrzewam, że chciała zadzwonić pod 997... Pogarda w jej oczach do dziś mi się przypomina... Albo ludzie rozmawiając ze mną patrzą na moje posiniaczone ręce od zastrzyków, a nie w oczy i z góry zakładają, że to przemoc domowa... Przydałyby się również lekcje tolerancji w szkołach. Ucząc od najmłodszych lat dzieci jakie są choroby i jak trzeba zareagować być może uda nam się zwalczyć to zjawisko niesprawiedliwych osądów! pozdrowienia dla wszystkich SM- owców i ich rodzin! (…)
Umieściłem go całego na stronie mojego Bloga, bo wielu z nas z takim traktowaniem się spotkało. Chciałbym żeby ktoś kto sięgnie po telefon, coś pomyśli w głowie, postawi minę, zastanowił się najpierw czy posądzenia jego są słuszne i czy swoją ignorancją kogoś nie urazi i nie skrzywdzi…  

wtorek, 30 października 2012

            230. Ani to nie było niezbędne, ani godne natychmiastowego wprowadzenia. Chodzi mi tu o In Vitro.
Tyle jest spraw ważnych, godnych i niezbędnych u nas do wprowadzania szybkim trybem, a tu raptem, kilka dni i zaistniał program In Vitro…
Pal licho, że dzieci czekają na adopcję, że są inne programy pozaustrojowego zapłodnienia godne też wprowadzenia. Ze świadomością bycia bezpłodnym, żyje się niewygodnie, ale z  niepłodnością daje się żyć… To nie jest program pierwszej potrzeby…

Co i raz pojawiają się problemy z lekami, leczeniem ludzi z rakiem, po przeszczepach, z mukowiscydozą, rehabilitacją, z SM-em. O Boże nie wiadomo jeszcze z czym… O wiele bardziej wartych specjalistycznych programów, funduszy i leczenia…
- A tu od razu znajdują się pieniądze na kliniki, lekarzy i refundacje… na In Vitro…?

Problem jest gdy zaczyna się ludzi leczyć i … nagle wstrzymuje się program, zabierając nadzieję ludziom, naprawdę walczącym o życie…

Dziecko, w dobie kryzysu to luksus, zwłaszcza to nie poczęte i przez to bardzo kontrowersyjne. Dziwnym się wydaje więc tryb wprowadzenia luksusowego leczenia par którym nie zagraża żadna śmiertelna choroba... 


A jak do tego dojdzie niepełnosprawność, śnieg i lód?

niedziela, 28 października 2012

             229.  Człowiek może prawie wszystko, (co dotyczy jego zdrowia), zaakceptować i do wielu rzeczy się przyzwyczaić. Mój listonosz, z powodu cukrzycy stracił kawałek nogi. No cóż stres, zmniejszenie wartości, głupie myśli - a po dojściu do siebie – podjęcie wyzwania... Proteza, nauka chodzenia i może ewentualnie praca?
Myśli się zmieniają? Człowiek ewoluuje? Myślę że się przystosowuje i dorasta… A może jeszcze i coś więcej??? ;-D

sobota, 27 października 2012

228.  Jak wiadomo, medyczny język angielski różni się znacząco od języka angielskiego potocznego. Wiele nowości i artykułów związanych z SM-em - ze świata medycznego i udostępnionych w Internecie, napisanych jest właśnie w takim języku. Bardzo wielu Polaków, nie zna tego języka, a nawet nie zna języka angielskiego w ogóle, zwłaszcza osoby starsze.
Chcielibyśmy też na bieżąco czytać o tym, co się dzieje w klinikach w Anglii, Australii, Japonii, czy też na przykład w Stanach, tak jak inni chorzy na SM na świecie, a posługujących się z  racji urodzenia w strefie anglojęzycznej, po Angielsku...
Ja prywatnie, to odczuwam w pewnym sensie jako dyskryminację, bo urodziłem się w nie odpowiednim miejscu w nieodpowiednim momencie, i za karę mam utrudniony dostęp do informacji na temat swojej choroby...

Jak macie chwilę to wpadnijcie na tą stronę. Miło mieć przyjaciół… ;-*

piątek, 26 października 2012

            227.  Niekiedy nasz język, wymowa, związana jest z naszą chorobą. Gdy ktoś ma uszkodzony na przykład płat czołowy, zmienia się jego sposób odczuwania, zahamowania, zachowanie. To jest czasem denerwujące, ale to nie od nas już zależy... W takim wypadku, musimy sięgać po nasze niewyczerpane pokłady TOLERANCJI... ;-D
Z innej beczki… ;-D
Nie chciałbym narzekać, ale ostatnio, o tej porze roku, w czasie przesilenia wiosennego i jesiennego, gdy zmieniamy czas. Czuję się bardzo zmęczony i apatyczny. Na wiosnę znalazłem się nawet u kardiologa, na SOR-ze a później w nawet i szpitalu na Neurologii.
To nie był rzut, i nic związanego z chorobą, a jednak czułem się paskudnie i teraz to powraca. Czekam na zmianę czasu, kiedy będę mógł legalnie ;-D, o godzinę dłużej poleżeć w łóżku. To na pewno minie, ale ciągnę już ostatkami sił...

środa, 24 października 2012

             225.  Oglądałem sporo programów naukowych w TV, czytałem także i o tym w prasie… Nastawienie chorego co do skuteczności terapii, optymistyczne podejście psychiczne, wiara że pomoże - wspiera kurację, dojście do zdrowia i jest niezbędna w rehabilitacji. Ludzie pełni optymizmu, życzliwi, weseli, częściej i szybciej powracają do zdrowia niż ludzie wątpiący, nieufni, sceptyczni, czy narzekający i pełni roszczeń.
Tak jak od każdej reguły są i wyjątki ;-D. Ale zazwyczaj tak jest. Na jakiej zasadzie to tak działa? Nie wiadomo. Ale jak ktoś jest czegoś pewny, łatwiej osiąga cel.
Ja, mając przed sobą własny przykład i moje wnikliwe przyglądanie się chorym, przyznaję temu rację. Zgadzam się że pozytywne nastawienie pomaga w osiąganiu celu, jakim by on nie był… ;-D

poniedziałek, 22 października 2012

             224.  Byłem wczoraj u mojej pani Audiolog, z którą żeśmy się nie widzieli już pięć lat. Leżałem akurat wtedy z żoną na jej oddziale w szpitalu. (Podczas weekendu, leżeliśmy nawet razem na jednej Sali!) Wspaniała obsługa. ;-*
Miałem robione badanie i okazało się, że nie odbiegają one za wiele od tych zrobionych pięć lat temu. A więc, mój stan nie uległ pogorszeniu… Jeszcze trochę pożyję… To dobrze, bardzo dobrze… ;-D

środa, 17 października 2012

          223. Dla ciekawości, zrobiłem notatkę,  zebraną z internetuowych wiadomości. Dotyczy ona tego, co znajduje się w tym co jemy. To tylko część. Są środki naturalne, nie szkodliwe, na przykład mom. Ale ciarki  mi przechodzą po plecach gdy czytam co to jest... Jeśli macie trochę wolnego czasu to poczytajcie... 


E100 - E199-  barwniki mające dbać o żywą kolorystykę produktów,
E200 - E299- konserwanty zapobiegające psuciu,
E600 - E699- polepszacze smaku i aromatu.
E300 - E499- emulgatory, zagęszczacze
E900 - E999- słodziki
E951- aspartam może powodować białaczkę i nowotwory węzłów chłonnych.
E338)-kwas ortofosforowy stosowany do napojów gazowanych wypłukuje z organizmu magnez i niekorzystnie wpływa na szkliwo.
Bromek potasu - występujący w chipsach zatrzymuje syntezę testosteronu w jądrach, silnie hamując popęd płciowy u mężczyzn.
E407- wykorzystywany do zagęszczania czekolady, polisacharyd wytwarzany przez żyjące w wodach Europy i Ameryk wodorosty.
E401- wodorost, używany do zagęszczania margaryn.
E120 - tzw. koszenila otrzymywana z suszonych mszyc rodzaju Dactylopius coccus. Używana jest np. do zabarwiania jogurtów.
Uważać trzeba na "produkty niezawierające sztucznych konserwantów". Taka adnotacja oznacza jedynie, że w produkcie nie ma chemii. Ale są inne konserwanty. Najgorsze są jednak konserwanty sztuczne uzyskiwane metodami chemicznymi.  
E270- kwas mlekowy produkowany przez bakterie w żywności poddanej fermentacji.
E202- sorbinian potasu hamujący rozwój pleśni i drożdży.
E250 to azotyn sodu wykorzystywany do konserwowania wędlin. Może wchodzić w reakcję z białkiem, wytwarzając rakotwórcze nitrozoaminy. Mięs z azotynem sodu nie powinno się grillować.
E239 - urotropina produkowana z formaldehydu i amoniaku, środek ochronny przeciw grzybom w serze i rybach. W przemyśle używana jest do usuwania korozji.
E950- (acesulfam K), E951- (aspartam) bądź E952- (cyklaminian sodu). Cukry. Substancje kilkaset razy bardziej słodkie od cukru.
Nanosrebro- Stosowany w bieliźnie sportowej, reklamowany jako środek przeciw potowy , jest 45 razy bardziej trujące niż zwykłe srebro. Niszczy pożyteczne bakterie w glebie i w oczyszczalniach ścieków. U ludzi ma negatywny wpływ na funkcjonowanie wątroby, komórek macierzystych i komórek mózgowych.
Triklosan- ma przede wszystkim negatywny wpływ na funkcjonowanie hormonu tarczycy. Najczęściej stosowana substancja bakteriobójcza, używana niemal wszędzie - w kremach, w pastach do zębów, żelach do golenia, płynach pod prysznic i do mycia naczyń, bieliźnie, obuwiu, gąbkach, ręcznikach, materacach, zabawkach dla dzieci, zasłonach prysznicowych, tkaninach, wężach ogrodowych, ladach sklepowych, blatach kuchennych, deskach do krojenia, nożach, stosowany w laboratoriach, biurach, szpitalach, przedszkolach, jadłodajniach.
Bifenyle PCB- to kolejne związki wykorzystywane i powszechnie zatruwające. Ich główny składnik to brom, kiedyś używany głównie jako dodatek do benzyny ołowiowej. Jednak wraz z odejściem od tego rodzaju paliwa należało wykreować inne masowe zastosowanie tej substancji. Dwubromek etylu zaczęto więc dodawać do pestycydów. Okazało się jednak, że jest to substancja rakotwórcza, że wywołuje mutacje i zatruwa wody gruntowe, dlatego zabroniono jej używania w tym celu. Równie szybko wzrosła liczba dowodów świadczących o mutagennym i rakotwórczym działaniu tego fosforanu.
Rtęć -znalazła zastosowanie w elektryce, m.in. w lampach fluorescencyjnych i neonowych oraz w bateriach, papiernictwie, jako elektrolizer w zakładach produkcji chloru i wodorotlenku sodu, przy tworzeniu wszelkich termometrów, manometrów i barometrów, w stomatologii (amalgamaty), jako grzybobójczy i pleśniobójczy składnik farb i nawozów, jako środek konserwujący w szczepionkach dla dzieci i niemowląt, odkażający w kroplach do nosa oraz płynach do soczewek.
Opary teflonowe - wdychanie oparów polimerowych, powoduje trudności z oddychaniem, przyspieszone bicie serca, dreszcze i bóle całego ciała. Szkodliwe opary związane z PFOA (substancja będąca chemicznym syntetykiem używanym do produkcji plastików, w tym teflonu) wydobywają się także z naszych mebli, dywanów, zasłon, ubrań, jedzenia i rozmaitych opakowań. Stosuje się je najczęściej jako środek impregnujący, zabezpieczający przed poplamieniami lub przed niechcianym przyleganiem. stosowane, gdzie tylko się da.
Nawozy, herbicydy, pestycydy, insektycydy - i tym podobne to jedna wielka tykająca bomba toksyczna. Owoce pozbawione robaków, lepsze plony, zdrowszy dom i bardziej mięsista wołowina to powody, dla których wiele osób skusiło się używać tych toksycznych substancji.
Niestety, na przykład rozmaite owady szybko uodporniają się na ich działanie, zmuszając tym samym do stosowania coraz większych i bardziej "zajadłych" dawek. Powodując wzrost zachorowalności wśród ludzi na raka, powodując upośledzenia neurologiczne i hormonalne, astmę, zahamowanie układu immunologicznego, zaburzenia płodności i uszkodzenia płodu, a nawet zespół nadpobudliwości psychoruchowej (ADHD), chorobę Parkinsona lub autyzm. Przy bezpośrednim kontakcie z takim pestycydem odczuwamy mdłości, migreny, wymioty, trudności z oddychaniem i koordynacją ruchową.

wtorek, 16 października 2012

         222.  Żeby czuć się szczęśliwym uważam, że trzeba być akceptowanym, docenianym, kochanym. Człowiek chory, ten co stracił pracę, czy stary, czuje się zazwyczaj niepotrzebny, odrzucony. Takie jest jego odczucie, nie zawsze zgodne z prawdą…
Takim ludziom powinno się pomagać, zachęcać do walki, dawać poczucie swojej wartości, mówić że bez nich wiedzy nic nie idzie jak powinno. To nic nie kosztuje, bo słowa nie kosztują wiele, ale ile potrafią zdziałać…
Mówmy sobie nawzajem słowa miłe i życzliwe, skoro to tak wiele dla nas znaczy, a tak mało kosztuje… ;-D  

poniedziałek, 15 października 2012


221.  Czy na przykład na Youtubie oglądaliście filmy z udziałem ludzi z SM. O tym jak walczą. Zauważyłem że się przewracają, padają, upuszczają przedmioty z rąk i co? Widać na ich twarzy uśmiech…  Nie płacz, rozpacz, otępienie, lecz właśnie uśmiech i zakłopotanie. Przepraszają,  na każdym kroku… Za kłopot, za fatygę, że coś im się nie udało, że popracują nad tym by było lepiej…
Czy tak działa na ich kamera? Czyjaś obecność? Z własnego doświadczenia powiem że nie… Owszem bywają dołki i irytacja. Zapytania i rezygnacja… Ale jakże szybko się podnosimy i walczymy dalej. Pomimo „podstawiania nóg”, przyglądania na ulicy, tracenia partnera, depresji, utraty pracy…
Zobaczcie ileż w tym jest siły, samozaparcia, mądrości. Jak można szybko i radykalnie zmienić widzenie świata… Jak umiemy się cieszyć z tego ci nam zostało. Doceniania tego co jest. Czasem bezwarunkowo godzić na to co zsyła los. Zachować dystans i śmiać cię z siebie i takich jak my. Czekać na polepszenie, minięcie rzutu, na wynalezienie lekarstwa i dalej rzucać się (czasem na wózku) w wir zajęć, pasji i … pomagania innym…
To godne zastanowienia… Długo nad tym myślałem… Jakieś wytłumaczenie? Nie, tak to już jest z chorymi, tak mamy… ;-*

piątek, 12 października 2012

              220.  Fajną mamy teraz dyskusję na http://www.facebook.com/smwalczosiebie . Rozprawiamy o tym by zjednoczyć wszystkich SM -owców. Z różnych kół, z różnych regionów. Nie wiemy nawet ilu nas tak naprawdę jest. Czym się różnią potrzeby starszego SM –owca od tego co dopiero otrzymał diagnozę. Czym się różnią potrzeby chorego z południa, od potrzeb chorego z północy. Czego potrzebuje chory z wioski odciętej od świata, od tego z wielkiej aglomeracji miejskiej. Fajnie było by zebrać do jakiejś dużej, internetowej bazy danych, na bieżąco aktualizowanej, dane o tych wszystkich ludziach. Spisać skąd pochodzą, od kiedy żyją z diagnozą, jakimi lekami się leczą lub nie. Pod czyją są opieką, czy czegoś potrzebują. Jak żyją, czy i ilu mają członków rodziny, czy pracują… NIP, jakiś kontakt do nich itp. To była by prawdziwa skarbnica wiedzy dla ludzi w jakikolwiek sposób pomagającym chorym z SM –em. (Oczywiście musiałby być jakiś kod zabezpieczający… ;-D)
Jeśli by do tego dodać pasję, życzliwość, chęć niesienia pomocy, wymieniania się doświadczeniami, poczucie humoru jaka panuje na takich forach, Blogach i stronach internetowych… To mogła by się okazać doskonałym miejscem gdzie ludzie chorzy mogli by się wirtualnie spotykać, otrzymać poradę, otuchę od ludzi chorych na to samo co oni. 

czwartek, 11 października 2012

               219.  Właściwie, to zeszłoroczne Postanowienie Noworoczne zostało już wykonane. Brzmiało ono – Będę pisał Bloga. Będą to trzy strony o różnej tematyce.
Na tej stronie – „Moje SM i nie tylko”, dziennie średnio, odwiedza mnie kilkanaście osób. Dla mnie to dużo.
Oznacza, że ktoś tą stronę znalazł i że ona go zainteresowała. To miłe i mnie dowartościowuje. Odwiedzając różne strony zostawiałem przy okazji linki do swojego Bloga.             Byłem odwiedzany przez ludzi z drugiej półkuli, ze Stanów, Kanady, całej Europy. Najwięcej ludzi odwiedza mnie ze wschodu- Rosja, no i Polska, Niemcy.
Nie miałem właściwie takiego planu. No bo jakim cudem w śród tylu setek tysięcy blogów ktoś miałby czytać akurat mego? Szanse są nieduże, a tu… Moje przemyślenia, poglądy, widzenie świata są czytane codziennie, przez pewną grupę ludzi. Znaczy że kogoś zainteresowałem, to mile łaskocze moją „Psyche” Liczba osób wpadająca na te strony się zwiększa, zamiast maleć jak się spodziewałem.
No i jak tu zawiesić działalność?
Blog – „Moje przemyślenia” Czyta codziennie ponad pięć osób, „Moje opowieści i historie” trzy. Ale to w sumie daje już sporą garstkę osób… Komuś sprawiłem przyjemność, zainteresowałem swoimi poglądami, może stałem się bratnią duszą?
Miałem pisać by ćwiczyć umysł, nie dać mu popaść w odrętwienie, sprawić by myślał, pracował, rehabilitował. A tu miłe zaskoczenie, skutek uboczny terapii… ;-D
Dziękuję… ;-*
Będę pisał nadal, może ktoś jeszcze się przyłączy? Nie obiecuję utrzymywać nadal takiego tempa, ale kilka postów na tydzień… ;-D
Od Nowego Roku, postanowiłem obarczyć swój umysł nauką. Będę szlifował swój Angielski. Może przypomnę znane mi jeszcze języki Niemiecki i Rosyjski, którymi posługuję się dość śmiało od dawna? Tak że rok 2013, będzie oznaczał dla mnie rok poligloty.   

środa, 10 października 2012

            218. Zastanawiam się, bo niestety nie jestem teraz obiektywny – SM. Jakbym odbierał teksty napisane przez ludzi chorych, gdybym był zdrowy?
Teraz, czytając wypowiedzi ludzi z SM-em, czasami  mam łezkę w oku. Spoglądam na ich historie i odnajduję siebie. Czasem zazdroszczę im przeżyć, a czasem się wzruszę, czasami czuję złość i irytację. 
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Czy człowiek zdrowy jest w stanie zrozumieć to, co Ci ludzie przeżywają, co im gra w duszy, jakaż przemiana zaistniała, nie tylko w ich życiu, ale w ich psychice? Czy człowiek zdrowy, może zjednoczyć się z osobą chorą na tyle, by poczuć to co ona?
Rodzina, bliscy, przyjaciele, pewnie tak. Ale czy szef, kolega, dziennikarz wie, jakąż mętlik ta osoba ma w głowie?
To jest takie proste niby pytanie - czy człowiek zdrowy, jest w stanie w jakikolwiek sposób zrozumieć osobę chorą, jeśli… Nie potrafi zrozumieć zdrowego, albo mającego inne zdanie - sąsiada, pracownika, kolegę, syna?…     

piątek, 5 października 2012


            217.   Nie wydaje się Wam że taka instytucja jak PTSR, co powinna zrzeszać i jednoczyć ludzi z SM-em, jest zimna, bezduszna i jakaś obca? Taka biurokratyczna machina. Owszem, zbiera i daje różne informacje, ale jest jakaś odległa od ludzi z SM-em. Jakby była z Marsa… ;-D
A my potrzebujemy przecież bliskości. Świadomości że ktoś się naszym losem przejmuje, że możemy liczyć na pomoc, poradę, zrozumienie. - Teraz w tej chwili, bo to taka jest choroba.
PTSR przypomina mi bardziej Fundusz Zdrowia, a on przecież przyjazny ludziom chorym nie jest. Tak to odbieram…
PTSR zbiurokratyzowało się i coraz bardziej przypomina takiego socjalistycznego molocha na glinianych nogach. Myślę że najwyższy czas by zaczęto ją reformować. Jego funkcję zaczynają przejmować inne formy działalności i jak PRSR się nie zmieni, zejdzie na bardzo marginalną pozycję.             Ja  na przykład, w chwili kiedy był już w naszym domu Internet od razu udałem się na tą stronę. Człowiek chory, słaby, leży w łóżku, a oni - pójdzie pan tu załatwi to… Zamiast telefon tu i tam… Jakby byli z kosmosu. Teraz to jakby się powoli zmieniało, ale też są daleko od ludzi. Bo prowincja - to już zagranica stołecznym biurokratom. Ale cóż, może teraz i w takich warunkach tak trzeba… 

środa, 3 października 2012

               216.  Marzy mi się takie miejsce, taka kawiarenka, dla osób chorych na SM. Którzy mają przecież podobne problemy, radości, potrzeby. Na początek może w każdym większym mieście wojewódzkim, a najlepiej powiatowym. Dla tych którzy oswoili się z SM-em, nie drażni ich i nie dołuje, towarzystwo ludzi z SM-em - sprawnych, na kulach, czy na wózkach.
Nie wiem  jednak, czy powinniśmy się odgradzać od innych chorych i ludzi po wypadkach. Przecież łączy nas niepełnosprawność. A i prowadzenie takiego lokalu było by prostsze i bardziej ekonomiczne.
Wiadomo, w pierwszej chwili ludzie z diagnozą takiego towarzystwa nie szukają. Boją się nas, patrząc na naszą niepełnosprawność wyobrażają siebie i to co ich czeka za chwilę... Tak to już jest.            Internet, jest pierwszym medium do którego udają się po poradę. Zbieramy informacje i chcemy być raczej w takiej chwili sami. A potem…  
Człowiek dorasta do spotkań w grupie. Czy to będzie sanatorium, rehabilitacja, czy zrzeszenie.  Tam wymienia się doświadczenia, pogłębia wiedzę na temat choroby, zawiązuje znajomości. Fajnie by było, żeby w takim przyjazny miejscu, spotykały się nawet całe rodziny. Może towarzyszyły by temu jakieś spotkania ze znanymi ludźmi?
W takich warunkach można więcej załatwić i naciskać na odpowiednie władze i instytucje. Nie jesteśmy już anonimowi, a nasz problem przestaje być tabu. Stajemy się partnerami do rozmów, tworzymy lobby niepełnosprawnych…
Hmmm, to chyba byłby dobry pomysł. 
              215.  Kurcze, pada… No dobrze, są rolnicy, leśnicy, grzybiarze, co im sucho… Niech im będzie. ;-D  Trochę mi nie wygodnie, ale i padać też kiedyś musi… Co nie? ;-D
Dostałem propozycję wejścia w struktury zarządu podlaskiego SM-u, od Nowego Roku. Nie podoba mi się to, bo teraz mam spokojną głowę, a to nie jest za bardzo sympatyczna praca. Nawet jak się coś robi z zaangażowaniem, z pasją, to i tak wszystkim to się nie będzie podobać. Tak to już jest. Jak nic nie robisz, to przynajmniej wrogów dookoła ciebie nie ma. Acha, jeszcze trzeba koniecznie narzekać, to się już na pewno wtopi w tłum… ;-D
Byłem w tym tygodniu u lekarza, na kroplówce, basenie, na spotkaniu SM, a dopiero dziś środa. Owocny początek miesiąca. No i koniec września niczego sobie, artykuł w gazecie i Internecie… ;-D Acha i wywiad z żoną dla telewizji z okazji dnia otwartego Opery… Jak nic się nie dzieje to nic, a jak zacznie to… ;-D Ale to nic, przynajmniej człowiek się trochę dowartościował.  ;-D
W tym miesiącu u żony zaczynają się zjazdy na uczelni, ja mam jeszcze dwie wizyty u lekarza w związku z programem i z grupą inwalidzką. Zbieram papiery na pierwszą grupę, może się uda. ;-/
Będzie dobrze… ;-D