(…) Mam
nadzieję, że dzięki tej kampanii ludzie będą bardziej świadomi co to jest za
choroba i już nigdy więcej nie będą patrzeć na nas z pogardą. Choruję dopiero
od roku, a mam już wiele przykrych doświadczeń... Np. byłam z dziećmi w
sklepie, akurat zaczynał mi się kolejny rzut- oczopląsy, utrata równowagi i
bełkotliwa mowa- ekspedientka sięgnęła po telefon i podejrzewam, że chciała
zadzwonić pod 997... Pogarda w jej oczach do dziś mi się przypomina... Albo
ludzie rozmawiając ze mną patrzą na moje posiniaczone ręce od zastrzyków, a nie
w oczy i z góry zakładają, że to przemoc domowa... Przydałyby się również
lekcje tolerancji w szkołach. Ucząc od najmłodszych lat dzieci jakie są choroby
i jak trzeba zareagować być może uda nam się zwalczyć to zjawisko
niesprawiedliwych osądów! pozdrowienia dla wszystkich SM- owców i ich rodzin!
(…)
Umieściłem go całego na stronie mojego Bloga, bo
wielu z nas z takim traktowaniem się spotkało. Chciałbym żeby ktoś kto sięgnie
po telefon, coś pomyśli w głowie, postawi minę, zastanowił się najpierw czy
posądzenia jego są słuszne i czy swoją ignorancją kogoś nie urazi i nie
skrzywdzi…
Łączna liczba wyświetleń
środa, 31 października 2012
231. Monika Maślińska na
stronie, http://www.facebook.com/smwalczosiebie
napisała bardzo mądrze o kłopotach ludzi z SM-em.
(…)
(…)
wtorek, 30 października 2012
230. Ani to nie było
niezbędne, ani godne natychmiastowego wprowadzenia. Chodzi mi tu o In Vitro.
Tyle jest spraw ważnych,
godnych i niezbędnych u nas do wprowadzania szybkim trybem, a tu raptem, kilka
dni i zaistniał program In Vitro…
Pal licho, że
dzieci czekają na adopcję, że są inne programy pozaustrojowego zapłodnienia
godne też wprowadzenia. Ze świadomością bycia bezpłodnym, żyje się niewygodnie,
ale z niepłodnością daje się żyć… To nie
jest program pierwszej potrzeby…
Co i raz
pojawiają się problemy z lekami, leczeniem ludzi z rakiem, po przeszczepach, z
mukowiscydozą, rehabilitacją, z SM-em. O Boże nie wiadomo jeszcze z czym… O
wiele bardziej wartych specjalistycznych programów, funduszy i leczenia…
- A tu od razu znajdują
się pieniądze na kliniki, lekarzy i refundacje… na In Vitro…?
Problem jest gdy
zaczyna się ludzi leczyć i … nagle wstrzymuje się program, zabierając nadzieję ludziom,
naprawdę walczącym o życie…
niedziela, 28 października 2012
229. Człowiek może prawie wszystko, (co dotyczy
jego zdrowia), zaakceptować i do wielu rzeczy się przyzwyczaić. Mój listonosz,
z powodu cukrzycy stracił kawałek nogi. No cóż stres, zmniejszenie wartości,
głupie myśli - a po dojściu do siebie – podjęcie wyzwania... Proteza, nauka
chodzenia i może ewentualnie praca?
Myśli się
zmieniają? Człowiek ewoluuje? Myślę że się przystosowuje i dorasta… A może
jeszcze i coś więcej??? ;-D
sobota, 27 października 2012
228.
Jak wiadomo, medyczny język angielski różni się
znacząco od języka angielskiego potocznego. Wiele nowości i artykułów
związanych z SM-em - ze świata medycznego i udostępnionych w Internecie,
napisanych jest właśnie w takim języku. Bardzo wielu Polaków, nie zna tego
języka, a nawet nie zna języka angielskiego w ogóle, zwłaszcza osoby starsze.
Chcielibyśmy
też na bieżąco czytać o tym, co się dzieje w klinikach w Anglii, Australii,
Japonii, czy też na przykład w Stanach, tak jak inni chorzy na SM na świecie, a
posługujących się z racji urodzenia w
strefie anglojęzycznej, po Angielsku...
Ja
prywatnie, to odczuwam w pewnym sensie jako dyskryminację, bo urodziłem się w
nie odpowiednim miejscu w nieodpowiednim momencie, i za karę mam utrudniony
dostęp do informacji na temat swojej choroby...
Jak
macie chwilę to wpadnijcie na tą stronę. Miło mieć przyjaciół… ;-*
piątek, 26 października 2012
227. Niekiedy nasz język, wymowa,
związana jest z naszą chorobą. Gdy ktoś ma uszkodzony na przykład płat czołowy,
zmienia się jego sposób odczuwania, zahamowania, zachowanie. To jest czasem
denerwujące, ale to nie od nas już zależy... W takim wypadku, musimy sięgać po
nasze niewyczerpane pokłady TOLERANCJI... ;-D
Z
innej beczki… ;-D
Nie
chciałbym narzekać, ale ostatnio, o tej porze roku, w czasie przesilenia
wiosennego i jesiennego, gdy zmieniamy czas. Czuję się bardzo zmęczony i
apatyczny. Na wiosnę znalazłem się nawet u kardiologa, na SOR-ze a później w
nawet i szpitalu na Neurologii.
To nie
był rzut, i nic związanego z chorobą, a jednak czułem się paskudnie i teraz to
powraca. Czekam na zmianę czasu, kiedy będę mógł legalnie ;-D, o godzinę dłużej
poleżeć w łóżku. To na pewno minie, ale ciągnę już ostatkami sił...
środa, 24 października 2012
225. Oglądałem sporo programów naukowych w TV,
czytałem także i o tym w prasie… Nastawienie chorego co do skuteczności
terapii, optymistyczne podejście psychiczne, wiara że pomoże - wspiera kurację,
dojście do zdrowia i jest niezbędna w rehabilitacji. Ludzie pełni optymizmu, życzliwi,
weseli, częściej i szybciej powracają do zdrowia niż ludzie wątpiący, nieufni,
sceptyczni, czy narzekający i pełni roszczeń.
Tak jak od
każdej reguły są i wyjątki ;-D. Ale zazwyczaj tak jest. Na jakiej zasadzie to
tak działa? Nie wiadomo. Ale jak ktoś jest czegoś pewny, łatwiej osiąga cel.
Ja, mając przed
sobą własny przykład i moje wnikliwe przyglądanie się chorym, przyznaję temu rację.
Zgadzam się że pozytywne nastawienie pomaga w osiąganiu celu, jakim by on nie
był… ;-D
poniedziałek, 22 października 2012
224. Byłem wczoraj u mojej pani Audiolog, z którą
żeśmy się nie widzieli już pięć lat. Leżałem akurat wtedy z żoną na jej oddziale
w szpitalu. (Podczas weekendu, leżeliśmy nawet razem na jednej Sali!) Wspaniała
obsługa. ;-*
Miałem robione badanie i okazało się, że nie odbiegają one za wiele od tych zrobionych pięć lat temu. A więc, mój stan nie uległ pogorszeniu… Jeszcze trochę pożyję… To dobrze, bardzo dobrze… ;-D
Miałem robione badanie i okazało się, że nie odbiegają one za wiele od tych zrobionych pięć lat temu. A więc, mój stan nie uległ pogorszeniu… Jeszcze trochę pożyję… To dobrze, bardzo dobrze… ;-D
środa, 17 października 2012
223. Dla ciekawości, zrobiłem notatkę, zebraną z internetuowych wiadomości. Dotyczy ona tego, co znajduje się w tym co jemy. To tylko część. Są środki naturalne, nie szkodliwe, na przykład mom. Ale ciarki mi przechodzą po plecach gdy czytam co to jest... Jeśli macie trochę wolnego czasu to poczytajcie...
E100 - E199- barwniki mające dbać o żywą kolorystykę produktów,
E200 - E299- konserwanty zapobiegające psuciu,
E600 - E699-
polepszacze smaku
i aromatu.
E300 - E499- emulgatory, zagęszczacze
E900 - E999-
słodziki
E951- aspartam może powodować białaczkę
i nowotwory węzłów chłonnych.
E338)-kwas ortofosforowy stosowany do napojów gazowanych wypłukuje
z organizmu magnez i niekorzystnie wpływa na szkliwo.
Bromek potasu - występujący w chipsach
zatrzymuje syntezę testosteronu w jądrach, silnie hamując popęd płciowy
u mężczyzn.
E407- wykorzystywany do zagęszczania
czekolady, polisacharyd wytwarzany przez żyjące w wodach Europy
i Ameryk wodorosty.
E401-
wodorost, używany do zagęszczania margaryn.
E120 -
tzw. koszenila otrzymywana z suszonych mszyc rodzaju Dactylopius coccus.
Używana jest np. do zabarwiania jogurtów.
Uważać trzeba na "produkty niezawierające
sztucznych konserwantów". Taka adnotacja oznacza jedynie, że w produkcie
nie ma chemii. Ale są inne konserwanty.
Najgorsze są jednak konserwanty sztuczne uzyskiwane metodami chemicznymi.
E270-
kwas mlekowy
produkowany przez bakterie w żywności poddanej fermentacji.
E202-
sorbinian potasu hamujący rozwój pleśni i drożdży.
E250 to
azotyn sodu wykorzystywany do konserwowania wędlin. Może wchodzić
w reakcję z białkiem, wytwarzając rakotwórcze nitrozoaminy. Mięs
z azotynem sodu nie powinno się grillować.
E239 - urotropina produkowana z formaldehydu
i amoniaku, środek ochronny przeciw grzybom w serze i rybach.
W przemyśle używana jest do usuwania korozji.
E950- (acesulfam K), E951- (aspartam)
bądź E952- (cyklaminian sodu). Cukry. Substancje kilkaset razy
bardziej słodkie od cukru.
Nanosrebro- Stosowany w bieliźnie
sportowej, reklamowany jako środek przeciw potowy , jest 45 razy bardziej
trujące niż zwykłe srebro. Niszczy pożyteczne bakterie w glebie i w
oczyszczalniach ścieków. U ludzi ma negatywny wpływ na funkcjonowanie wątroby,
komórek macierzystych i komórek mózgowych.
Triklosan- ma przede wszystkim negatywny
wpływ na funkcjonowanie hormonu tarczycy. Najczęściej stosowana substancja
bakteriobójcza, używana niemal wszędzie - w kremach, w pastach do zębów, żelach
do golenia, płynach pod prysznic i do mycia naczyń, bieliźnie, obuwiu, gąbkach,
ręcznikach, materacach, zabawkach dla dzieci, zasłonach prysznicowych,
tkaninach, wężach ogrodowych, ladach sklepowych, blatach kuchennych, deskach do krojenia,
nożach, stosowany w laboratoriach, biurach, szpitalach, przedszkolach,
jadłodajniach.
Bifenyle PCB- to kolejne związki
wykorzystywane i powszechnie zatruwające. Ich główny składnik to brom, kiedyś
używany głównie jako dodatek do benzyny ołowiowej. Jednak wraz z odejściem od
tego rodzaju paliwa należało wykreować inne masowe zastosowanie tej substancji.
Dwubromek etylu zaczęto więc dodawać do pestycydów. Okazało się jednak, że jest
to substancja rakotwórcza, że wywołuje mutacje i zatruwa wody gruntowe, dlatego
zabroniono jej używania w tym celu. Równie szybko wzrosła liczba dowodów
świadczących o mutagennym i rakotwórczym działaniu tego fosforanu.
Rtęć -znalazła zastosowanie w
elektryce, m.in. w lampach fluorescencyjnych i neonowych oraz w bateriach,
papiernictwie, jako elektrolizer w zakładach produkcji chloru i wodorotlenku
sodu, przy tworzeniu wszelkich termometrów, manometrów i barometrów, w
stomatologii (amalgamaty), jako grzybobójczy i pleśniobójczy składnik farb i
nawozów, jako środek konserwujący w szczepionkach dla dzieci i niemowląt,
odkażający w kroplach do nosa oraz płynach do soczewek.
Opary teflonowe - wdychanie oparów polimerowych,
powoduje trudności z oddychaniem, przyspieszone bicie serca, dreszcze i bóle
całego ciała. Szkodliwe opary związane z PFOA (substancja będąca chemicznym
syntetykiem używanym do produkcji plastików, w tym teflonu) wydobywają się
także z naszych mebli, dywanów, zasłon, ubrań, jedzenia i rozmaitych opakowań.
Stosuje się je najczęściej jako środek impregnujący, zabezpieczający przed
poplamieniami lub przed niechcianym przyleganiem. stosowane, gdzie tylko się
da.
Nawozy, herbicydy, pestycydy,
insektycydy - i tym podobne to
jedna wielka tykająca bomba toksyczna. Owoce pozbawione robaków, lepsze plony,
zdrowszy dom i bardziej mięsista wołowina to powody, dla których wiele osób
skusiło się używać tych toksycznych substancji.
Niestety, na przykład
rozmaite owady szybko uodporniają się na ich działanie, zmuszając tym samym do
stosowania coraz większych i bardziej "zajadłych" dawek. Powodując
wzrost zachorowalności wśród ludzi na raka, powodując upośledzenia
neurologiczne i hormonalne, astmę, zahamowanie układu immunologicznego,
zaburzenia płodności i uszkodzenia płodu, a nawet zespół nadpobudliwości
psychoruchowej (ADHD), chorobę Parkinsona lub autyzm. Przy bezpośrednim
kontakcie z takim pestycydem odczuwamy mdłości, migreny, wymioty, trudności z
oddychaniem i koordynacją ruchową.
wtorek, 16 października 2012
222. Żeby czuć się szczęśliwym uważam, że trzeba
być akceptowanym, docenianym, kochanym. Człowiek chory, ten co stracił pracę, czy
stary, czuje się zazwyczaj niepotrzebny, odrzucony. Takie jest jego odczucie,
nie zawsze zgodne z prawdą…
Takim ludziom
powinno się pomagać, zachęcać do walki, dawać poczucie swojej wartości, mówić że
bez nich wiedzy nic nie idzie jak powinno. To nic nie kosztuje, bo słowa nie
kosztują wiele, ale ile potrafią zdziałać…
Mówmy sobie nawzajem
słowa miłe i życzliwe, skoro to tak wiele dla nas znaczy, a tak mało kosztuje…
;-D
poniedziałek, 15 października 2012
221. Czy na przykład na Youtubie oglądaliście
filmy z udziałem ludzi z SM. O tym jak walczą. Zauważyłem że się przewracają,
padają, upuszczają przedmioty z rąk i co? Widać na ich twarzy uśmiech… Nie płacz, rozpacz, otępienie, lecz właśnie
uśmiech i zakłopotanie. Przepraszają, na
każdym kroku… Za kłopot, za fatygę, że coś im się nie udało, że popracują nad tym
by było lepiej…
Czy tak działa
na ich kamera? Czyjaś obecność? Z własnego doświadczenia powiem że nie… Owszem
bywają dołki i irytacja. Zapytania i rezygnacja… Ale jakże szybko się podnosimy
i walczymy dalej. Pomimo „podstawiania nóg”, przyglądania na ulicy, tracenia
partnera, depresji, utraty pracy…
Zobaczcie ileż w
tym jest siły, samozaparcia, mądrości. Jak można szybko i radykalnie zmienić
widzenie świata… Jak umiemy się cieszyć z tego ci nam zostało. Doceniania tego
co jest. Czasem bezwarunkowo godzić na to co zsyła los. Zachować dystans i śmiać
cię z siebie i takich jak my. Czekać na polepszenie, minięcie rzutu, na
wynalezienie lekarstwa i dalej rzucać się (czasem na wózku) w wir zajęć, pasji
i … pomagania innym…
To godne
zastanowienia… Długo nad tym myślałem… Jakieś wytłumaczenie? Nie, tak to już
jest z chorymi, tak mamy… ;-*
piątek, 12 października 2012
220. Fajną mamy teraz dyskusję na http://www.facebook.com/smwalczosiebie . Rozprawiamy o
tym by zjednoczyć wszystkich SM -owców. Z różnych kół, z różnych regionów. Nie
wiemy nawet ilu nas tak naprawdę jest. Czym się różnią potrzeby starszego SM
–owca od tego co dopiero otrzymał diagnozę. Czym się różnią potrzeby chorego z
południa, od potrzeb chorego z północy. Czego potrzebuje chory z wioski
odciętej od świata, od tego z wielkiej aglomeracji miejskiej. Fajnie było by
zebrać do jakiejś dużej, internetowej bazy danych, na bieżąco aktualizowanej, dane
o tych wszystkich ludziach. Spisać skąd pochodzą, od kiedy żyją z diagnozą,
jakimi lekami się leczą lub nie. Pod czyją są opieką, czy czegoś potrzebują.
Jak żyją, czy i ilu mają członków rodziny, czy pracują… NIP, jakiś kontakt do
nich itp. To była by prawdziwa skarbnica wiedzy dla ludzi w jakikolwiek sposób
pomagającym chorym z SM –em. (Oczywiście musiałby być jakiś kod
zabezpieczający… ;-D)
Jeśli by do tego
dodać pasję, życzliwość, chęć niesienia pomocy, wymieniania się
doświadczeniami, poczucie humoru jaka panuje na takich forach, Blogach i
stronach internetowych… To mogła by się okazać doskonałym miejscem gdzie ludzie
chorzy mogli by się wirtualnie spotykać, otrzymać poradę, otuchę od ludzi
chorych na to samo co oni.
czwartek, 11 października 2012
219. Właściwie, to zeszłoroczne Postanowienie
Noworoczne zostało już wykonane. Brzmiało ono – Będę pisał Bloga. Będą to trzy
strony o różnej tematyce.
Na tej stronie –
„Moje SM i nie tylko”, dziennie średnio, odwiedza mnie kilkanaście osób. Dla
mnie to dużo.
Oznacza, że ktoś
tą stronę znalazł i że ona go zainteresowała. To miłe i mnie dowartościowuje.
Odwiedzając różne strony zostawiałem przy okazji linki do swojego Bloga. Byłem odwiedzany przez ludzi z
drugiej półkuli, ze Stanów, Kanady, całej Europy. Najwięcej ludzi odwiedza mnie
ze wschodu- Rosja, no i Polska, Niemcy.
Nie miałem
właściwie takiego planu. No bo jakim cudem w śród tylu setek tysięcy blogów
ktoś miałby czytać akurat mego? Szanse są nieduże, a tu… Moje przemyślenia,
poglądy, widzenie świata są czytane codziennie, przez pewną grupę ludzi. Znaczy
że kogoś zainteresowałem, to mile łaskocze moją „Psyche” Liczba osób wpadająca
na te strony się zwiększa, zamiast maleć jak się spodziewałem.
No i jak tu
zawiesić działalność?
Blog – „Moje
przemyślenia” Czyta codziennie ponad pięć osób, „Moje opowieści i historie”
trzy. Ale to w sumie daje już sporą garstkę osób… Komuś sprawiłem przyjemność,
zainteresowałem swoimi poglądami, może stałem się bratnią duszą?
Miałem pisać by
ćwiczyć umysł, nie dać mu popaść w odrętwienie, sprawić by myślał, pracował,
rehabilitował. A tu miłe zaskoczenie, skutek uboczny terapii… ;-D
Dziękuję… ;-*
Będę pisał
nadal, może ktoś jeszcze się przyłączy? Nie obiecuję utrzymywać nadal takiego
tempa, ale kilka postów na tydzień… ;-D
Od Nowego Roku,
postanowiłem obarczyć swój umysł nauką. Będę szlifował swój Angielski. Może
przypomnę znane mi jeszcze języki Niemiecki i Rosyjski, którymi posługuję się
dość śmiało od dawna? Tak że rok 2013, będzie oznaczał dla mnie rok
poligloty.
środa, 10 października 2012
218. Zastanawiam się, bo niestety nie
jestem teraz obiektywny – SM. Jakbym odbierał teksty napisane przez ludzi
chorych, gdybym był zdrowy?
Teraz, czytając wypowiedzi ludzi
z SM-em, czasami mam łezkę w oku.
Spoglądam na ich historie i odnajduję siebie. Czasem zazdroszczę im przeżyć, a
czasem się wzruszę, czasami czuję złość i irytację.
Punkt widzenia zależy od punktu
siedzenia. Czy człowiek zdrowy jest w stanie zrozumieć to, co Ci ludzie
przeżywają, co im gra w duszy, jakaż przemiana zaistniała, nie tylko w ich
życiu, ale w ich psychice? Czy człowiek zdrowy, może zjednoczyć się z osobą
chorą na tyle, by poczuć to co ona?
Rodzina, bliscy, przyjaciele,
pewnie tak. Ale czy szef, kolega, dziennikarz wie, jakąż mętlik ta osoba ma w
głowie?
To jest takie proste niby pytanie
- czy człowiek zdrowy, jest w stanie w jakikolwiek sposób zrozumieć osobę
chorą, jeśli… Nie potrafi zrozumieć zdrowego, albo mającego inne zdanie -
sąsiada, pracownika, kolegę, syna?…
piątek, 5 października 2012
217. Nie wydaje się Wam że taka instytucja jak
PTSR, co powinna zrzeszać i jednoczyć ludzi z SM-em, jest zimna, bezduszna i
jakaś obca? Taka biurokratyczna machina. Owszem, zbiera i daje różne
informacje, ale jest jakaś odległa od ludzi z SM-em. Jakby była z Marsa… ;-D
A my potrzebujemy przecież bliskości.
Świadomości że ktoś się naszym losem przejmuje, że możemy liczyć na pomoc,
poradę, zrozumienie. - Teraz w tej chwili, bo to taka jest choroba.
PTSR przypomina mi bardziej
Fundusz Zdrowia, a on przecież przyjazny ludziom chorym nie jest. Tak to odbieram…
PTSR zbiurokratyzowało się i
coraz bardziej przypomina takiego socjalistycznego molocha na glinianych
nogach. Myślę że najwyższy czas by zaczęto ją reformować. Jego funkcję
zaczynają przejmować inne formy działalności i jak PRSR się nie zmieni, zejdzie
na bardzo marginalną pozycję. Ja na przykład, w chwili kiedy był już w naszym
domu Internet od razu udałem się na tą stronę. Człowiek chory, słaby, leży w
łóżku, a oni - pójdzie pan tu załatwi to… Zamiast telefon tu i tam… Jakby byli
z kosmosu. Teraz to jakby się powoli zmieniało, ale też są daleko od ludzi. Bo
prowincja - to już zagranica stołecznym biurokratom. Ale cóż, może teraz i w
takich warunkach tak trzeba…
środa, 3 października 2012
216.
Marzy mi się takie miejsce, taka kawiarenka, dla osób chorych na SM.
Którzy mają przecież podobne problemy, radości, potrzeby. Na początek może w
każdym większym mieście wojewódzkim, a najlepiej powiatowym. Dla tych którzy
oswoili się z SM-em, nie drażni ich i nie dołuje, towarzystwo ludzi z SM-em -
sprawnych, na kulach, czy na wózkach.
Nie wiem jednak, czy powinniśmy się odgradzać od innych
chorych i ludzi po wypadkach. Przecież łączy nas niepełnosprawność. A i
prowadzenie takiego lokalu było by prostsze i bardziej ekonomiczne.
Wiadomo, w pierwszej chwili
ludzie z diagnozą takiego towarzystwa nie szukają. Boją się nas, patrząc na naszą
niepełnosprawność wyobrażają siebie i to co ich czeka za chwilę... Tak to już
jest. Internet, jest pierwszym
medium do którego udają się po poradę. Zbieramy informacje i chcemy być raczej w
takiej chwili sami. A potem…
Człowiek dorasta do spotkań w grupie.
Czy to będzie sanatorium, rehabilitacja, czy zrzeszenie. Tam wymienia się doświadczenia, pogłębia
wiedzę na temat choroby, zawiązuje znajomości. Fajnie by było, żeby w takim
przyjazny miejscu, spotykały się nawet całe rodziny. Może towarzyszyły by temu jakieś
spotkania ze znanymi ludźmi?
W takich warunkach można więcej
załatwić i naciskać na odpowiednie władze i instytucje. Nie jesteśmy już
anonimowi, a nasz problem przestaje być tabu. Stajemy się partnerami do rozmów,
tworzymy lobby niepełnosprawnych…
Hmmm, to chyba byłby dobry
pomysł.
215. Kurcze, pada… No dobrze, są rolnicy, leśnicy,
grzybiarze, co im sucho… Niech im będzie. ;-D Trochę mi nie wygodnie, ale i padać też kiedyś
musi… Co nie? ;-D
Dostałem propozycję wejścia w
struktury zarządu podlaskiego SM-u, od Nowego Roku. Nie podoba mi się to, bo
teraz mam spokojną głowę, a to nie jest za bardzo sympatyczna praca. Nawet jak
się coś robi z zaangażowaniem, z pasją, to i tak wszystkim to się nie będzie
podobać. Tak to już jest. Jak nic nie robisz, to przynajmniej wrogów dookoła
ciebie nie ma. Acha, jeszcze trzeba koniecznie narzekać, to się już na pewno wtopi
w tłum… ;-D
Byłem w tym tygodniu u lekarza,
na kroplówce, basenie, na spotkaniu SM, a dopiero dziś środa. Owocny początek
miesiąca. No i koniec września niczego sobie, artykuł w gazecie i Internecie…
;-D Acha i wywiad z żoną dla telewizji z okazji dnia otwartego Opery… Jak nic
się nie dzieje to nic, a jak zacznie to… ;-D Ale to nic, przynajmniej człowiek
się trochę dowartościował. ;-D
W tym miesiącu u żony zaczynają
się zjazdy na uczelni, ja mam jeszcze dwie wizyty u lekarza w związku z
programem i z grupą inwalidzką. Zbieram papiery na pierwszą grupę, może się uda.
;-/
Będzie dobrze… ;-D
Subskrybuj:
Posty (Atom)